Monika Kukla jest twarzą niedawno stworzonej żeńskiej reprezentacji Polski w amp futbolu. Utworzenie pierwszego takiego zespołu doceniła UEFA, uznając to przedsięwzięcie za najlepszą inicjatywę dla osób niepełnosprawnych w świecie europejskiej piłki nożnej. Monika na co dzień gra w Amp Futbol Ekstraklasie, a pod koniec kwietnia zagra na turnieju ligowym w Warszawie. W swoim sportowym CV ma jednak nie tylko amp futbol. Trenowała także crossfit, jeździectwo, pływanie, wioślarstwo, narciarstwo biegowe, biathlon, lekkoatletykę, kolarstwo i siatkówkę. Reprezentowała Polskę na Zimowych Igrzyskach Paraolimpijskich w Pekinie i na pewno nie zamierza na tym poprzestawać.

Sportów, które trenujesz jest naprawdę wiele. Czy jest jeszcze coś, czego nie zdążyłaś spróbować?
Myślę, że coś na pewno by się znalazło. Jednak teraz staram się skupić na jednym. Wiadomo, nie jestem w stanie trenować wszystkiego, bo mamy tylko 24 godziny w dobie, ale to prawda, tych dyscyplin było sporo. Starałam się znaleźć swoje miejsce, ale myślę, że coś jeszcze wykombinuję i nie jedną osobę zdziwię.
Który ze sportów, które przewinęły się na twojej drodze okazał się być dla ciebie najbardziej wymagający?
Najbardziej wymagające były narciarstwo biegowe i biathlon. Tu liczą się wytrzymałość i dobre oko na strzelnicy. Trzeba było ogarniać wiele rzeczy na raz, a to nie zawsze mi wychodziło. Drugą taką dyscypliną był crossfit, po którego niektórych ćwiczeniach nie pamiętałam końcówki treningu czy zawodów. To już był taki poziom zmęczenia, że organizm przestawał dawać sobie radę. Robotę trzeba było jednak dokończyć i iść dalej.
Reprezentowałaś Polskę na igrzyskach i w biegach narciarskich, i biathlonie. Czy wzięcie udziału w takiej imprezie to był twój cel od dziecka, czy to zrodziło się raczej z biegiem czasu?
Wydaję mi się, że to marzenie o igrzyskach pojawiło się z czasem. Sama sobie do końca nie zdawałam sprawy, że na nie jadę. Nawet będąc w Pekinie, wciąż w to nie wierzyłam. Trenowałam dopiero 2 lata, a już udało mi się na nie dostać. Mogłam powalczyć z najlepszymi i podpatrzeć jak inne zawodniczki biegają.
Czy już myślisz o kolejnych igrzyskach, czy na razie nie zaprzątasz sobie tym głowy?
Tak, myślę. Więcej jednak nie chciałabym zdradzać.
Ale to nadal będą biegi czy rozszerzasz swój repertuar?
Powiem tyle, że rozszerzam repertuar.
Przejdźmy do amp futbolu. Jesteś zawodniczką Warty Poznań, grającej w Amp Futbol Ekstraklasie, lidze raczej zdominowanej przez mężczyzn, ale czy jesteś tam jedyną kobietą?
Jest jeszcze jedna dziewczyna, dołączyła do naszej drużyny w obecnym sezonie. Jest nas więc dwie i mamy nadzieję, że z biegiem czasu to grono będzie się powiększać.
Jak to się więc stało, że trafiłaś do Warty? Nie jesteś z Poznania ani z jego okolic, więc wybór tego klubu to całkiem nieoczywisty kierunek.
Wszyscy pytają mnie, dlaczego nie inne kluby, dlaczego nie bliżej Krakowa, skąd pochodzę. Jednak wszystko zaczęło się przez przypadek, jak większość rzeczy w mojej sportowej historii. Podczas Mistrzostw Europy w Amp Futbolu, które odbywały się w Krakowie w 2021 roku, byłam wolontariuszem. Wtedy koordynator żeńskiego amp futbolu w Polsce Łukasz Matusik podszedł do mnie, widząc, że stoję o kuli. Rozmawialiśmy o tym, co mi się stało, a później zapytał czy nie chciałabym zacząć trenować. A że ja jestem osobą, która lubi nowe wyzwania i lubi dokładać sobie roboty, pomimo że czasu jest coraz mniej, to wyraziłam zainteresowanie. Potem podeszli do mnie Wiktoria Nowak i Kacper Pyto z sekcji amp futbolu Warty Poznań i także zapytali czy nie chciałabym zacząć treningów właśnie u nich. Miesiąc zajęło im przekonanie mnie do dołączenia do drużyny Warty, ale teraz już kolejny sezon reprezentuję barwy klubu.
Oglądając amp futbol odnoszę wrażenie, że to bardzo wymagający sport. Jak wygląda to z twojej perspektywy, czy coś Cię w nim zaskoczyło?
Dla mnie najtrudniejsze jest skoordynowanie biegania o kulach z równoczesnym kontrolowaniem piłki i tego, co się dzieje na boisku. Musimy widzieć, gdzie znajduje się rywal, a gdzie partner z drużyny, do którego możemy podać. Z tym mam delikatne problemy, ale tak naprawdę, to ja dopiero raczkuje w amp futbolu i cały czas się uczę. Mam nadzieję, że z czasem będę mogła bardziej pomagać moim kolegom. Kwestia samego biegania o kulach towarzyszyła mi już przedtem, więc to nie było dla mnie największym problemem. Wiadomo, że trzeba jeszcze popracować nad szybkością, a i boisko nie należy do najmniejszych i trochę tych kilometrów trzeba narobić.
Niedługo po twoim dołączeniu do Warty udało się utworzyć żeńską reprezentację Polski w amp futbolu, która jest pierwszą taką w Europie. Czy ciężko było znaleźć wystarczającą liczbę chętnych?
Mija już rok od naszego pierwszego zgrupowania. Obecnie reprezentacja to grupa około 18 dziewczyn. To naprawdę spora liczba, patrząc na to, że na pierwszym spotkaniu było nas 8. Oczywiście, nadal szukamy chętnych, aby móc organizować wewnętrzne gierki i inne ćwiczenia. Jesteśmy pierwszą drużyną w Europie, ale właściwie to jest to dla nas problem, bo nie mamy z kim rywalizować. Dlatego na razie tylko trenujemy, by ogarnąć podstawy i iść dalej.
Czy spotykacie się na regularnych zgrupowaniach?
Aktualnie spotykamy się raz w miesiącu w Warszawie. Ostatnio mieliśmy pierwsze międzynarodowe zgrupowanie. Pojawiło się 5 zawodniczek z zagranicy, z Anglii, Niemiec i Hiszpanii. Chcieliśmy pokazać im, jak wygląda to u nas, by one mogły rozpowszechnić u siebie w kraju, że nie jest to możliwe tylko z chłopakami. Mamy nadzieję, że w tych krajach utworzą się podobne drużyny. Na spotkanie miały dojechać także dziewczyny z Turcji, ale ze względu na trzęsienie ziemi priorytety się zmieniły i nie mogły do nas dołączyć. Liczymy, że i Turcja dołączy do tego grona, a wtedy możliwe byłoby rozgrywanie jakichkolwiek sparingów. To byłoby dla nas czymś pięknym. Wyjście na boisko i odsłuchanie hymnu to nasze marzenie.
Czy można uznać więc Polskę za pioniera amp futbolu na tle europejskim?
W kwestii kobiecego amp futbolu możemy się nazwać pionierami. Czasami śmiejemy się, że w końcu to my, Polacy, zrobiliśmy coś jako pierwsi. Cieszymy się, że możemy być wzorem dla innych krajów, także tych na innych kontynentach, gdzie ciągle powstają nowe zespoły. Czekamy więc aż ta społeczność będzie na tyle duża, by móc organizować nie tylko mistrzostwa świata i Europy, ale też pomniejsze ligi. Wtedy będziemy mogły zbierać jak najwięcej doświadczenia.
Szczególnie ostatnio w Polsce amp futbol stał się niesamowicie popularny. To dzięki twojemu koledze z drużyny Marcinowi Oleksemu, który zdobył nagrodę za najpiękniejszą bramkę ubiegłego roku (Puskas Award). Ty tę bramkę widziałaś na żywo?
Siedziałam wtedy na ławce rezerwowych wraz z koleżanką. Wszyscy oglądaliśmy nagrania, bo nie dowierzaliśmy, że ta piłka faktycznie wpadła do siatki. Później zaczęto udostępniać to w internecie, więc chyba wszyscy uznali to za mega bramkę. Sami zawodnicy nie sądzili wcześniej, że tak w ogóle się da, ale Olo pokazał wszystkim, że można.
Wierzyliście w ostateczną wygraną Marcina w plebiscycie?
Ja szczerze nie spodziewałam się, że Marcin może zostać aż tak wyróżniony. Kiedy widziałam później tę bramkę udostępnianą przez media społecznościowe z całego świata dotarło do mnie, jak wielkie jest to wydarzenie i ilu ludziom się to podoba. Wcześniej nie zdawaliśmy sobie sprawy, że amp futbolista może coś takiego osiągnąć. Marcin naprawdę zasłużył na tę nagrodę.
Za wami turniej w domowym Poznaniu, teraz czas na rozgrywki w Warszawie. Jakie cele wyznaczacie sobie na ten sezon?
Celujemy w grupę mistrzowską, czyli pierwszą trójkę. Nie lekceważymy żadnego przeciwnika, nawet tych, którzy tak jak Śląsk Wrocław dołączyli do ligi dopiero od tego sezonu. Chcemy pozostawać w skupieniu przez każde 40 minut meczu i zdobywać gol za golem. Im więcej tym lepiej, oczywiście. Jeśli wykonamy naszą pracę w 100%, to taką nagrodą będzie dostanie się do głównej trójki, a później walka o kolor krążka.
A jakie jest twoje największe marzenie związane z amp futbolem?
Odpowiem w kontekście żeńskiego amp futbolu, że byłby to sam udział w mistrzostwach świata. Możliwość zagrania, tak jak nasi koledzy, pełnowymiarowego meczu na pełnowymiarowym boisku.
W weekend (22-23.04) w Warszawie odbędzie się drugi turniej obecnego sezonu Amp Futbol Ekstraklasy. Wcześniej w Poznaniu trybuny były pełne i nie mogliście narzekać na brak dopingu. Kolejne turnieje odbędą się w Rzeszowie, Krakowie i Bielsku-Białej, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Dlaczego, twoim zdaniem, warto przyjść na stadion?
Odnośnie kibiców, to naprawdę nie spodziewaliśmy się ostatnio tak wielkiego dopingu. Było nam ogromnie miło, słysząc ich przez cały mecz. Mieli nawet transparenty, a pojawiły się też race. Żartowaliśmy, że zaraz część może dostać zakazy stadionowe, ale oczywiście wszystko odbywało się bardzo kulturalnie. Osobiście zachęcam do przyjścia i zobaczenia meczu na żywo, bo przed ekranem wszystko odbiera się inaczej. Oprócz chwili czasu, wejście nic nikogo nie kosztuje. Myślę, że emocje, które towarzyszą nam, przełożą się na kibiców i dostarczymy wielu wrażeń. Turniej w Warszawie zapowiada się naprawdę interesująco, bo decyduje, kto znajdzie się w fazie mistrzowskiej. Liczymy, że dla nas to będzie właśnie ta pierwsza trójka.
Więc amp futbol to czyste emocje, a dla ciebie osobiście czym on jest?
Wcześniej nie sądziłam, że mogę nadawać się do sportu zespołowego. Jeszcze parę lat temu twierdziłam, że to nie dla mnie, ja się tam z nikim nie dogadam. Trafiłam jednak na amp futbol i dzięki ciepłemu przyjęciu w klubie, kiedy pierwszy raz wychodziłam na boisku towarzyszyło mi poczucie wyjątkowości. Tym bardziej, że byłam tam rodzynkiem. Stres znikł i jedyne, czego chciałam, to choć trochę pomóc kolegom z drużyny.
Aby zobaczyć w akcji Monikę i jej drużynę, a także wesprzeć lokalną sekcję amp futbolu Legii Warszawa, zapraszamy w weekend 22 i 23 kwietnia na boiska przy ulicy Łazienkowskiej 3.






Dodaj komentarz