W ostatnim finale Ligi Mistrzyń naprzeciw siebie stanęły drużyny Barcelony i Wolfsburga. Mimo że Ewa Pajor robiła, co mogła, Wilczyce uległy rywalkom 2:3, a najważniejszy puchar sezonu po raz drugi w historii pojechał do Katalonii.

Getty Images, eurosport.com

Liga Mistrzyń rozgrywana jest niezmiennie od 22 lat. Najbardziej utytułowanym klubem w historii rozgrywek jest francuski Olympique Lyon, który triumfował osiem razy. Turniej z każdym rokiem przyciąga coraz większe zainteresowanie kibiców, co ciągnie za sobą pokaźniejsze nagrody pieniężne dla klubów. O ile zarobki drużyn nie mogą równać się z tymi, które osiągają drużyny męskie, trzeba przyznać, że UEFA z biegiem lat rozszerza pulę. Tegoroczny finał Ligi Mistrzyń odbył się w Eindhoven, w Holandii, na stadionie PSV. Wybór obiektu mieszczącego około 35 tysięcy osób miał być nagrodą dla holenderskich kibiców za wsparcie, jakie okazują kobiecej piłce. UEFA potwierdziła, że po raz pierwszy w historii turnieju wszystkie bilety na mecz finałowy zostały wyprzedane.

“Organizacją takich meczów w naszym kraju chcemy inspirować dziewczynki i kobiety, by jeszcze bardziej angażowały się w piłkę – by zostawały zawodniczkami, trenerkami, sędziami czy kibicami” – mówił przed finałem Gijs de Jong, sekretarz generalny holenderskiego związku piłki nożnej. 

Wolfsburg nie mógł otworzyć tego meczu w lepszy sposób. Błąd prawej obrończyni Barcelony Lucy Bronze wykorzystała Ewa Pajor, która mocnym strzałem z dystansu ustanowiła wynik na 1-0 już w 3. minucie. Pół godziny później Alexandra Popp świetnie odnalazła się w polu karnym i zamieniła dośrodkowanie Polki na kolejną bramkę. Pierwsza połowa nie była jednak w żadnym stopniu jednostronna. Barcelona tworzyła sobie liczne okazje, jednak przy niektórych nawet stuprocentowych szansach zabrakło skuteczności. Początek drugiej połowy to zdecydowany napór Dumy Katalonii na bramkę Merle Frohms. Zaledwie 5 minut od gwizdka rozpoczynającego drugą część spotkania na stadionie w Eindhoven mieliśmy remis. Dublet Patricii Guijarro szybko przywrócił Barce na właściwe tory. Później strzały na bramkę hiszpańskiej drużyny oddawała jeszcze Pajor, jednak bezskutecznie. W 70. minucie remontadę ukończyła Fridolina Rolfo, świetnie odnajdując się podczas zamieszania w polu karnym Wolfsburga.

Od 2015 roku Wolfsburg jest domem najlepszej polskiej piłkarki – Ewy Pajor. Za nią już czwarty finał Ligi Mistrzyń, niestety kolejny zakończony negatywnym dla niej wynikiem. W pomeczowym wywiadzie ciężko było powstrzymać Ewie emocje. Zapewniała jednak, że jest członkinią jednej z najlepszych drużyn w Europie i będzie mocno walczyć, by zdobyć z nią upragniony medal. Kontrakt z Wolfsburgiem obowiązuje ją do 2025 roku, a z wypowiedzi Polki można wnioskować, że nie planuje opuszczać szeregów klubowych wicemistrzyń Europy. Mimo bolesnej porażki, ten sezon może zaliczyć do jednego z najlepszych w barwach Wilczyc. Nie udało jej się podnieść najważniejszego pucharu, ale tę edycję indywidualnie kończy jako królowa strzelczyń. Swoim świetnym występem w finale dołożyła do statystyk kolejną bramkę i ostatecznie kończy z 9 golami. W Bundeslidze także nie wyglądało to najgorzej. Pajor zdobyła 12 bramek i 7 asyst, ale nawet jej świetny duet utworzony z Alexandrą Popp nie dał Wolfsburgowi pierwszego miejsca w tabeli. Bayern Monachium triumfował swoje czwarte mistrzostwo w historii.

Ewa Pajor w finale Ligi Mistrzyń, źródło: fot. PAP, polsatsport.pl

W kadrze meczowej drużyny Wolfsburga obecna była też inna polska zawodniczka. Kasia Kiedrzynek niedawno wróciła do kadry meczowej po ciężkiej kontuzji, która wykluczyła ją z gry w lipcu zeszłego roku. Kiedrzynek gra dla Wolfsburga od 2020, ale jej pobyt w Niemczech nie należy do najprostszych. Najpierw kontuzja palca, teraz problemy z mięśniem podkolanowym. Wszystko to poskutkowało tym, że była zawodniczka francuskiego PSG zdążyła rozegrać tylko 19 meczów od czasu zmiany barw na zielono-białe. Dla niej to także był czwarty przegrany finał Ligi Mistrzyń, a dodatkowo była to ostatnia szansa, by zdobyć złoty medal z Wolfsburgiem. Kiedrzynek wraca do PSG i po 3 latach znowu będzie reprezentować drużynę z Paryża.

Jedenastka sezonu Ligi Mistrzyń, źródło: uefa.com

Swój krótki epizod w finale, choć raczej symboliczny, odegrała też Alexia Putellas, zwyciężczyni ostatniego plebiscytu Złotej Piłki. Alexia dopiero wraca do gry po długiej przerwie spowodowanej kontuzją więzadła krzyżowego. Powolna i ostrożna rehabilitacja miała zapewnić kapitance Barcelony występ na zbliżających się mistrzostwach świata. Już 20 lipca w Australii i Nowej Zelandii ma rozpocząć się turniej zapowiadany jako najlepsza kobieca impreza sportowa w historii. Rekordowe sprzedaże biletów już przebiły te z Mundialu 2019 we Francji.

Całej reprezentacji Hiszpanii przygotowania do turnieju będą przebiegać w cieniu ciągnącego się sporu. Część piłkarek Barcelony wciąż pozostaje w konflikcie z trenerem, a także z całą hiszpańską federacją. Jeszcze do niedawna grupa “Las quince” (Piętnastka) oświadczała, że nie wróci do kadry narodowej, dopóki selekcjoner Jorge Vilda nie zostanie zwolniony ze swojego stanowiska. Co prawda przez chwilę posada Vildy wisiała na włosku, ale ostatecznie związek nie pozwolił sobie na tak duże zmiany przed wielkim turniejem.  Po miesiącach dialogu w końcu udało się wypracować konsensus i jedenastka zamieszanych zawodniczek wyraziła chęć powrotu do kadry. Dużą rolę w zmianie zdań miała odegrać właśnie Putellas, która namawiała koleżanki do zmiany nastawienia dla dobra całej drużyny. Mapi Leon, Patri Guijarro i Claudia Pina z Barcelony, a także Lola Gallardo z Atletico nie zdecydowały się na powrót, zatem ich nazwisk nie odnajdziemy na wstępnej liście powołanych na mundial. Szczególnie bolesne wydają się być nieobecności Leon, jednej z najlepszych obrończyń w Europie i Guijarro, zdobywczyni nagrody MVP finału Ligi Mistrzyń. Jorge Vilda w szerokiej kadrze nie widział miejsca dla Sandry Panos, która mimo decyzji o powrocie do reprezentacji, nie jest już w planach trenera. Patrząc na świetną formę bramkarki Barcelony, można się domyślać, że o jej nieobecności zadecydowały względy pozasportowe. Świetną wiadomością dla Hiszpanii jest jednak fakt, że na zgrupowanie wróci m.in. Aitana Bonmati, śmiała kandydatka do zdobycia Złotej Piłki za miniony sezon.

Aitana Bonmati, źródło: relevo.com

Na wspomnianej liście, którą dopiero co ogłosił Vilda, znalazło się 30 zawodniczek. Do Australii i Nowej Zelandii będzie mogła pojechać jedynie część z nich. Grupę tę poznamy 30 czerwca, tuż przed meczem towarzyskim z Danią.

Dodaj komentarz

Trendy