19 stycznia swoją polską premierę ma film „Biedne istoty”. Mimo że moja przygoda z niekonwencjonalnym kinem nie jest krótka, mogę śmiało stwierdzić, że czegoś takiego jeszcze nie widziałam! W czym groteskowy świat Lanthimosa różni się od znanej nam Ziemi?

Plakat filmowy „Poor Things”.  źródło: wytwórnia SEARCHLIGHT PICTURES https://www.searchlightpictures.com/poor-things

Film oparty jest na powieści Alasdaira Graya o tym samym tytule. Wyreżyserował go Giorgos Lanthimos, grecki reżyser, który na koncie ma takie filmy jak „Lobster”, czy „Zabicie świętego jelenia”. Opowiada o kobiecie – Belli Baxter (Emma Stone), która zostaje przywrócona do życia przez ekscentrycznego naukowca, Godwina Baxtera (Willem Dafoe). Zmiany w zachowaniu bohaterki ma odnotowywać zatrudniony na stanowisko asystenta, student Max McCandless (Ramy Youssef). Przygodę rozpoczynamy, śledząc rozwój dziecka uwięzionego w ciele dorosłej kobiety. Obserwujemy, jak Bella uczy się mówić, zdobywa doświadczenia, znajomości, wiedzę i zderza się z normami społecznymi, kształtując swój własny światopogląd. 

Znając twórczość reżysera, wiedziałam, czego mniej więcej mogę się spodziewać. Jego styl jest unikalny. Częste używanie obiektywu krótkoogniskowego w „Faworycie” uznawałam za element przyjemny estetycznie, lecz zbędny. Tu z kolei, odegrało ważną rolę w kreacji świata przedstawionego w kwestii ukazania perspektywy oczami dziecka. „Judaszowe” ujęcia wprowadzają napięcie i podkreślają dziwność sytuacji.  Istotna jest tutaj również kolorystyka. Początkowa część filmu jest czarno biała. Bellę poznajemy jako duże dziecko rozwijające się w specjalnie skonstruowanym dla niej otoczeniu. Godwin traktował ją jak wynalazek, który musi nadzorować, dlatego stworzył jej nowy świat w swoim domu, by nigdy nie musiała wychodzić. Bohaterka jest więc odizolowana i samotna. Gdy kumulują się w niej potrzeby kognitywne, postanawia postawić się swojemu stwórcy i opuścić dom. Wyruszając w świat, jej życie oraz ekran nabierają barw. 

Świat przedstawiony nadal pozostaje dla mnie zagadką, ale taki prawdopodobnie był zamiar reżysera. Era wiktoriańska została połączona z abstrakcją oraz fantastyką. Możemy to zaobserwować m.in. w architekturze, która jednocześnie łączy w sobie wierne obrazy miast takich jak Londyn, czy Paryż oraz zawiera w nich elementy futurystyczne np. miejski transport powietrzny lub zniekształcone budynki. Całość widzimy oczami Belli, czyli dziecka, które poznaje świat. Wszystko jest bardziej kolorowe (użycie CGI np. w tle, na niebie), większe (szerokokątne ujęcia). Ciekawie została ukazana również moda. Bellę najczęściej widzimy w wiktoriańskich górach z bufiastymi rękawami i krótkich spódnicach niesięgających kolan, co w XIX wieku byłoby skandaliczne. Cały aspekt czasoprzestrzeni jest absurdalny, groteskowy, znakomicie ukazuje uniwersalizm sytuacji napotykanych przez Bellę.

Bohaterowie to element, który przywraca balans w tym filmie. Postacie nie są pogłębione emocjonalnie, działają schematycznie. Są szczere, otwarcie mówią, co mają na myśli. Doceniam to, ponieważ cała reszta nienaturalnych elementów tego filmu sprawia, że człowiek bardzo szybko może się przebodźcować, a prostota charakterów powoduje, że w całym tym chaosie pojawia się pewna harmonia. Z drugiej strony można powiedzieć, że jest wręcz przeciwnie. Przerysowani bohaterowie mogą być odczytywani jako kolejny groteskowy czynnik, który wzbudza dyskomfort. W końcu ludzie w rzeczywistości nie są jednolici, a ich działania często nieprzewidywalne.

Zastanawiałam się, co jeszcze w tym filmie sprawiło, że seans był tak udany. Zdecydowanie była to obsada. Gra aktorska Emmy Stone była wspaniała. Tak jak w 2017 roku, gdy dostała Oscara za wcielenie się w Mię, w romantycznym musicalu „La la land”, tak i teraz jej praca została doceniona przez krytyków. Za rolę w „Biednych istotach” w ciągu ostatnich paru dni otrzymała Złotego Globa, i nagrodę Critics’ Choice – oba w kategorii „najlepsza aktorka”. Swoją grą zachwycił mnie również Mark Ruffalo. Wcielił się w mężczyznę, który adorował Bellę i wprowadził ją w świat. To właśnie podczas scen tego duetu, sala śmiała się najgłośniej. 

Co reżyser pragnął tym filmem przekazać? Tak naprawdę – nic konkretnego. Nie znajdziemy tu cnotliwego morału. Zamiast tego Lanthimos przez całość fabuły skupia się na wytykaniu uniwersalnych etapów i sytuacji, które przeżywa kobieta w procesie socjalizacji. „Narodziny” Belli są satyryczną wersją historii „Frankensteina”, ale również cechuje je istota religii i wiary. Tu również imię naukowca nie jest przypadkowe (Godwin – God – Bóg). Tak jak człowiek często już od urodzenia wychowywany jest w danej wierze, tak i w Bella od początku zna tylko wizję świata przedstawioną przez jej „Boga” i jest nauczona, że wszystko, co jest poza nią, jest złe. Dopiero po nabywaniu nowych doświadczeń, zawieraniu znajomości, podróżach i edukacji, jest w stanie w sposób racjonalny stworzyć własny system wartości. 

Określiłam tą opowieść jako inicjacyjną, ponieważ widzimy, jak niedoświadczone dziecko wkracza w społeczeństwo i staje się dojrzałą kobietą decydującą o własnym losie. Podczas tej podróży Bella musi od zera nauczyć się panujących norm i dostosować się do oczekiwań stawianych przez innych. Śledząc jej punkt widzenia, wymogi społeczeństwa w paralelnym świecie, wydają się absurdalne. Jednak w naszej rzeczywistości, funkcjonujemy na tej samej zasadzie, w systemie głęboko zakorzenionych norm i reguł. Okazuje się, że świat „Biednych istot” wcale nie odbiega daleko od naszej równie paradoksalnej rzeczywistości. 

Zdaję sobie sprawę, że ten film nie przypadnie każdemu do gustu. Ze względu na swoją obrazowość jest skierowany do zdecydowanie starszej widowni. Osobiście uważam, że była to niesamowita opowieść o dziecięcej naiwności i jej końcu, o niewinności i kobiecości, o przywiązaniu i wolności. To historia, która skłania do refleksji nad kondycją społeczeństwa, nad tym, co sprawia, że pewne zachowania są moralne, a inne nie. Dzisiejszym kinem rządzi realizm. A to jednak tak surrealistyczny film, będąc synkretyczny w niemal każdym aspekcie, przedstawił szczery i chwytający za serce obraz życia człowieka i absurdów, z którymi musi się zmagać, i które sam dla siebie stworzył.

zwiastun filmu „Poor Things” źródło: https://youtu.be/RlbR5N6veqw?si=i6aaUdvKejcCc269

Dodaj komentarz

Trendy