„Més que un club” czyli „Więcej niż klub” to motto, które od lat prowadzi FC Barcelonę. Hasła tego typu brzmią, jak zwykłe frazesy, ale w tym przypadku nie są to słowa bez pokrycia.

IMG_4596.jpeg

fot. Agnieszka Woźniak

Marka światowa

Każdy, niezależnie od tego, czy jest fanem piłki nożnej, czy też osobą z innej bajki niż sport, wie czym jest FC Barcelona. To już marka sama w sobie, co może dotkliwie odczuć nasz portfel podczas kupowania produktów z logiem klubu. Zespół z Katalonii ma fanów na całym świecie, a jego popularność stale rośnie. Możemy to zaobserwować szczególnie na przykładzie Polski. Jak podaje Jamie Navarro Santiuste – przedstawiciel LaLiga, po transferze Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium do FC Barcelony, zainteresowanie ligą hiszpańską wśród Polaków wzrosło dwukrotnie. Niemiecka organizacja IFFHS, zajmująca się prowadzeniem statystyk i badaniem historii piłki nożnej, uznała FC Barcelonę za najbardziej wyróżniający się klub XXI wieku. Tytuł ten bardzo dobrze obrazuje pozycję, jaką Barça wypracowała sobie na arenie międzynarodowej, choć w ostatnim czasie nie brakuje przeszkód na jej drodze.

Kapok od Spotify

Już w 2020 roku mówiono, że nad klubem wisi widmo bankructwa. Wszystko za sprawą nieudolnego zarządzania zespołem od 2015 roku. W przeciągu 5 lat, ówczesny prezydent klubu – Josep Maria Bartomeu, który przejął zespół w szczytowej formie (zarówno sportowej, jak i finansowej) doprowadził klub na granicę wypłacalności. Media stworzyły wręcz hasło „Bankcelona”, które idealnie opisywało sytuację zespołu tonącego w  długach. Przy słabej sytuacji finansowej, kontrowersyjne wydawały się kolejne kroki FC Barcelony, która do swojego składu ściągała kolejnych topowych zawodników. Oczekiwano, iż podniosą oni poziom gry zespołu oraz przyciągną widzów i sponsorów. Patrząc jednak przez pryzmat czysto ekonomiczny, takie „drogie zakupy” były bardzo ryzykowne, gdy klub nadal był mocno zadłużony. Latem 2022 roku Barcelona przeprowadziła transfery tylko dzięki sprzedaży praw telewizyjnych. Ratunkiem przed utonięciem w długach okazał się Spotify. Platforma muzyczna została pierwszym w historii klubu, partnerem tytularnym stadionu. Od 1 lipca 2022 roku słynny stadion klubu nazywa się “Spotify Camp Nou”. Dzięki tej współpracy Katalończycy otrzymają około 240 milionów euro (w przeciągu 4 lat). Fundusze były potrzebne m.in. na przeprowadzenie  generalnego remontu stadionu, który był wybudowany jeszcze w latach 50. Aktualnie zawodnicy grają na Stadionie Olimpijskim. Powrót na Camp Nou planowany jest na listopad 2024 roku, aby móc tam świętować 125-lecie klubu. 

Mimo ogromnego wsparcia od szwedzkiej platformy muzycznej, dług FC Barcelony szacowany jest nadal na 200 milionów euro. Na liście długów klubu  jest m.in. transfer Lewandowskiego, którego spłata została rozłożona w czasie. W 2024 r. Barcelona będzie musiała zapłacić Bayernowi Monachium 21 mln euro. Jednak zakup Lewandowskiego to tylko jeden z wielu elementów składowych. Klub jest również zobowiązany zapłacić angielskiemu Leeds United 38 mln euro za sprowadzenie do Barcelony Brazylijczyka Raphinhii oraz 39 mln euro Manchesterowi City za Hiszpańskiego piłkarza Ferrana Torresa.

IMG_6875.jpeg

fot. Agnieszka Woźniak

wklejony-obrazek.tiff

źródło: https://gol24.pl/camp-nou-urosnie-do-105-tys-miejsc-zadecyduja-socios-barcelony-nowa-wizualizacja/ga/9573366/zd/17728361

Co łączy każdą ulicę?

Mimo wielu trudności, czy to długi, czy aktualnie słaba forma zespołu, kibice klubu zawsze z dumą noszą jego barwy – czego dowodem są ulice miasta. Barcelona oglądana z lotu ptaka przypomina miasto stworzone z Lego. W stolicy Katalonii budynki są pogrupowane w kwadraty, co daje wrażenie, jakby miasto było ułożone z puzzli albo klocków. Barcelonę zaprojektowano w ten sposób, aby m.in. usprawnić transport i zapewnić większą cyrkulację powietrza. Z perspektywy turysty stanowi to pewne utrudnienie, ponieważ każde skrzyżowanie wygląda niemal identycznie. I to nie tylko ze względu na krzyżowanie się ulic pod kątem prostym, ale również przez wszechobecne symbole klubu. Flaga FC Barcelony powieszona na balkonie nie może być punktem odniesienia podczas spaceru, ponieważ takie same bandery zobaczymy w kilkunastu oknach na każdej ulicy. Tak samo punktem wyznaczającym miejsce spotkania nie może być np. oficjalny sklep FC Barcelony. W Barcelonie takich oficjalnych klubowych punktów jest aż 5 (dla porównania, w pięć razy większej Warszawie znajduje się tylko jeden oficjalny sklep Legii). Zatem to, co łączy ulice Barcelony, to nie tylko ich układ, ale również ich „piłkarski charakter”.

IMG_6383.jpeg

fot. Agnieszka Woźniak

Pamiętaj aby dzień meczu święcić

Będąc w Barcelonie nie da się „przeoczyć” dnia meczowego. Nieważne, o której godzinie odbywają się rozgrywki, już od samego rana po ulicach chodzą kibice ubrani w klubowe koszulki, czapki czy szaliki. Jeśli ktoś planuje czysto turystyczny wypad do stolicy Katalonii, powinien wcześniej sprawdzić, kiedy FC Barcelona będzie grać mecze, ponieważ może się okazać, że w jakieś miejsce nie uda się dotrzeć. Już na dobre kilka godzin przed rozgrywkami można zauważyć wielkie tłumy zmierzające w stronę metra i autobusów. Dla „zwyczajnych turystów” powinien być to sygnał ostrzegawczy, że niedługo poruszanie się komunikacją miejską będzie mocno utrudnione. Na około 2 godziny przed rozpoczęciem spotkania metro jest już przeładowane ludźmi. Jeśli tłum idzie w jedną stronę to porwie cię ze sobą – wędrówka pod prąd jest niewykonalna. Im bliżej stacji Palau Reial (najbliższą stacja stadionu), tym bardziej maleją szanse na wejście do wagonu metra. Mniej więcej 3 stacje przed Camp Nou pasażerowie nie są już wpuszczani do pociągu, ponieważ zwyczajnie nie ma dla nich miejsca. Motorniczy nie otwiera nawet drzwi, bo ani nikt dodatkowy się nie zmieści, ani nikt też nie ma zamiaru z metra wysiadać. 

Tłumy kibiców są o tyle pomocne, że żaden przyjezdny fan Barcy nie zgubi się szukając stadionu. Wystarczy iść za falą bordowych koszulek i szalików. Przed meczem, jak i po meczu, dookoła stadionu panuje imprezowa atmosfera. Na scenie, przy bramach wejściowych odbywa się koncert, a napływający kibice tańczą, śpiewają i po prostu dobrze się bawią. Niezależnie od tego czy mecz jest rozgrywany tzw. „o pietruszkę”, czy jest to walka o miejsce w tabeli LaLiga, zawodnicy Barcy zawsze mogą liczyć na pełny stadion.

IMG_6897.jpeg

fot. Agnieszka Woźniak

Jak klub wrósł w miasto? 

Czy FC Barcelona to najstarszy klub? Z pewnością stary, ale zdecydowanie nie najstarszy. Czy jest to najlepszy klub? Można polemizować z tym stwierdzeniem, choć jak to mówią „z gustami się nie dyskutuje”. Natomiast nie da się zaprzeczyć, że kataloński zespół to coś więcej niż sport. Mimo, że samo miasto istniało już w starożytności, a więc wiele wieków przed FC Barceloną, to klub stanowi tak samo ważną część Barcelony, co pozostałości po Imperium Rzymskim czy słynne dzieła architektoniczne Gaudiego. Świetnie obrazuje to przykład muzeum klubu, które jest jednym z najpopularniejszych muzeów w Barcelonie. Każdego roku odwiedza je ponad 1,5 miliona osób. Całe miasto żyje rytmem piłkarskich rozgrywek, a mieszkańcy Barcelony wręcz rodzą się z bordowo-granatowym DNA. Klub jest integralną częścią ich życia i mieszkając w stolicy Katalonii nie sposób od tego uciec. Motto „Més que un club” jest odzwierciedlone  na ulicach Barcelony i nie da się mu zaprzeczyć.

Dodaj komentarz

Trendy