Biblioteka na Koszykowej jest nie tylko jednym z najważniejszych ośrodków czytelniczych na mapie Warszawy, ale i Polski. Stanowi ważną część naszej historii i kultury. Przez lata funkcjonowania jej przestrzeń architektoniczna oraz struktury przeszły wiele transformacji.
Udałam się do „domu książki” na Koszykowej, by opowiedzieć Państwu, co można zobaczyć, dotknąć i poczuć w tym niezwykłym miejscu.

źródło: J. Kasprzycki „Korzenie miasta” tom I
Początki Biblioteki Publicznej miasta Warszawy sięgają roku 1906, w którym to z inicjatywy grupy intelektualistów i działaczy powstało Towarzystwo Biblioteki Publicznej. Od początków jej istnienia, siedziba Biblioteki mieści się przy Koszykowej 26. Tworzy ją kilka połączonych ze sobą gmachów, które organizowane były w różnych okresach. Najstarszy z nich – im. Stanisławów Kierbedziów – został ufundowany w 1912 roku przez Eugenię Kierbedziową. Po ponad stu latach istnienia i czynnego funkcjonowania, w 2005 roku, powstał pomysł przebudowy całego obiektu.
Inwestycja rozpoczęła się zorganizowaniem konkursu wraz ze Stowarzyszeniem Architektów Polskich. Zwycięską koncepcją został projekt pracowni architektonicznej “Bulanda, Mucha Architekci Sp. z o.o.”. Po uzyskaniu funduszy oraz pozwoleń zaczęto przebudowę, którą podzielono na dwa etapy. Pierwszy z nich realizowany był w latach 2011-2015, skupiał się na ujednoliceniu historycznej części z nowymi budynkami. Podczas etapu drugiego przebudowano i zmodernizowano budynek Plomby.
Postanowiłam odwiedzić bibliotekę na Koszykowej i przekonać się, jakie wrażenie wywrze na mnie nowoczesny gmach. Do tej pory nigdy nie przekroczyłam progu tego miejsca, nie miałam więc wspomnień z nim związanych, nie darzyłam żadnym sentymentem. Odbiór opiera się na moim pierwszym doznaniu.
Wejście do różnego typu placówek dla wielu osób wiąże się obecnie z poczuciem skrępowania, onieśmielenia. Dlaczego tak się dzieje, skoro większość z tych miejsc jest przeznaczona dla ludzi? Przyczyną może być ich instytucjonalny charakter lub pewne obowiązujące w nich reguły, których naciągnięcie skutkuje konfundującymi i oceniającymi spojrzeniami. Zmieszanie odczułam i ja, przed oraz po wejściu do Biblioteki.
Gdy udało mi się przekroczyć próg, przywitała mnie dość duża i wysoka przestrzeń. Od niej odchodziło kilka korytarzy. Po mozolnym włóczeniu i zagubieniu się w tym labiryncie, w końcu udało mi się znaleźć salę niedotkniętą modernizacją – czytelnię im. Stanisławów Kierbedziów.
Po wejściu od razu poczułam ducha tej sali. Wkroczyłam do miejsca, w którym zatrzymał się czas. Światło dzienne wpadające przez wielkie okna, skrzypiąca podłoga, równe rzędy drewnianych biurek zachowanych jeszcze z poprzedniego wieku, a na każdym z nich piękna lampka z kloszem w kolorze butelkowej zieleni. Na przodzie sali znajdowało się stanowisko pracownika biblioteki. Podczas mojej wizyty zasiadała tam bardzo pomocna i uśmiechnięta pani, była ona otoczona przeróżnymi roślinami, zaczynając od paproci, przez fikusy i juki, a kończąc na palmach oraz zamiokulkasach. Czytelnia była zapełniona. Widziałam licealistów, studentów, osoby dojrzałe i seniorów. Każdy pochłonięty swoimi obowiązkami. Pomieszczenie to jako jedyne zostało tylko (lub aż) odrestaurowane; zostało ono praktycznie niezmienione od czasów wojny. Z uwagi na licznych użytkowników możemy wysnuć wniosek, że miejsca takie działają magnetyzująco na ludzi. W dzisiejszym świecie, w którym króluje konsumpcjonizm, pożądane stają się przedmioty oraz przestrzenie z historią. Przebywając w Czytelni Stanisławów Kierbedziów odczuwa się do niej szacunek i respekt.
Przez jej wzniosłość oraz konwencjonalny charakter doznać można uczucianapięcia. Tak banalne czynności jak przejście przez salę, odsunięcie krzesła czy odkręcenie butelki wiążą się z gonitwą myśli dotyczącą tego, czy przypadkiem nie wydam jakiegoś dźwięku, nie zrobię hałasu, nie zakłócę porządku panującego w tej przestrzeni. Spędzenie kilkudziesięciu minut na nauce w Gmachu Kierbedziów było bardzo miłym doświadczeniem. Jest to miejsce, w którym można się skoncentrować, skupić i w pełni oddać swoim obowiązkom.
Następnie udałam się do Czytelni Varsavianów im. Władysława Bartoszewskiego. Tam miałam możliwość przeprowadzić rozmowę z jej wieloletnim pracownikiem. Zapytałam, co uważa na temat modernizacji obiektu. Stwierdził, że jedną z najważniejszych korzyści jest to, że przestrzeń została ujednolicona i stała się bardziej przestronna. Dodał natomiast, że mimo większej ilości miejsca, jest ono słabiejwykorzystane. Opowiedział mi również o niepraktycznym projekcie dachu. Zamysłem architektów było nawiązanie jego kształtem i strukturą do starego gmachu, uważam, że byłoby to ciekawym pomysłem, ale w rzeczywistości przeszklenie o karbowanym wzorze, w którym podczas deszczu zbiera się woda, okazało się rozwiązaniem kłopotliwym.
Człowiek ten był niezwykle zaaferowany moim zainteresowaniem historią biblioteki. Zaprosił mnie między regały i zaczął wyciągać kolejne książki oraz albumy niezbędne do zagłębienia się w tym temacie. Zaproponowane mi pozycje okazały się skarbnicą wiedzy. Przeglądałam je, porównywałam zmiany zachodzące na przestrzeni lat, skupiając się w głównej mierze na okresie modernizacji. Metamorfozy poszczególnych działów były gigantyczne. Regały ze sklejki zajęły miejsce tych majestatycznych drewnianych, a zwisające żyrandole zostały zastąpione płaskimi, plastikowymi lampami. Jeszcze kilka lat temu każda z czytelni się czymś wyróżniała, była jedynym w swoim rodzaju miejscem. Teraz wszystko jest zachowane w jednej konwencji i wygląda tak samo. Kiedyś magiczna czytelnia sztuki, która zdecydowanie oddawała artyzm poszukiwany przez odwiedzających ją, przeobraziła się w przestrzeń nie dającą możliwości odróżnienia jej od innych. Kiedyś odwiedzając dział Varsavianów witała nas Syrenka z makramy, teraz wchodzimy i widzimy rząd pustych ławek. Nie ma już roślin, nie ma biurek pracowników wypełnionych różnego rodzaju dziwnościami nazbieranymi przez lata pracy w jednym miejscu. Mamy jednolitą przestrzeń, bez wyrazu, w której nie znajdziemy w zasięgu wzroku “rozpraszaczy”, natomiast właśnie takie małe rzeczy jak stos teczek czy stojący w kącie skrzydłokwiat pobudzają receptory w naszych umysłach. Sprawiają, że stajemy się bardziej uważni na to, co jest tu i teraz, na otaczającą nas rzeczywistość.
Modernizacja Biblioteki wprowadziła do niej ład i porządek. Gmachy zostały zaplanowane w bardzo minimalistyczny sposób, wprowadzono ułatwienia technologiczne na miarę naszych czasów. Mam jednak wrażenie, że została odebrana dusza tego miejsca. Przez zredukowanie do absolutnego minimum i unowocześnienie sal zniknął niepowtarzalny charakter biblioteki na Koszykowej.
Bibliografia:
https://www.koszykowa.pl/dla-czytelnikow/o-bibliotece/biblioteka-teraz-i-kiedys [dostęp 08. 01.2025].
Strojek, Agnieszka Joanna. Oprac. ; Guzek, Wioletta. Oprac. ; Popłońska, Joanna (1945-) Oprac. ; Jakubowska-Gordon, Ewa. Oprac. graf. ; Frączek, Ireneusz(1969-). Fot ; Kowalski, Marcin. Fot.; Tradycja i nowoczesność, Biblioteka Publiczna m.st. Warszawy – Biblioteka Główna Województwa Mazowieckiego, Warszawa 2020






Dodaj komentarz