Wielkie, hipnotyzujące, pełne fantazji. Murale Tomasza Sętowskiego to dzieła sztuki dużego formatu, które na dobre zadomowiły się w krajobrazie miejskim Częstochowy. Artysta przeobraził pustkę nagich ścian budynków w estetyczną ucztę dla oka, a przestrzeni, w której umieścił swoje dzieła, nadał nowe kulturowe znaczenie. W jaki sposób osiągnął ten efekt?

Zdjęcie własne

Tomasz Sętowski to malarz surrealistyczny pochodzący z Częstochowy. Bywa zaliczany  również w poczet twórców nurtu realizmu magicznego. Poza klasycznym malarstwem olejem na płótnie dał się poznać także jako znakomity muralista, który wyniósł swoje rodzinne miasto na wyżyny polskiego street-artu. W Polsce murale zdobywają wielką popularność dzięki wprowadzaniu nowej jakości artystycznej do przestrzeni publicznej. Mural nie tylko upiększa miasto, lecz także prowokuje, wtrąca się, skłania do refleksji. Jednakże większość z nich jest umieszczana na ślepych ścianach budynków. Muraliści skrupulatnie omijają drzwi, okna i balkony, wstrzymują się od tworzenia napięcia między sztuką a lokalnością przestrzeni, w której tworzą.

Sętowski wie jednak, na czym polega ogromna moc oddziaływania muralu. W jego koncepcji to właśnie relacja między obrazem a przestrzenią tworzy unikalny wydźwięk dzieła. Nie może być ono całością bez zmiany znaczenia nie tylko jednej ściany, ale i całego budynku, placu, okolicy. Artysta nie obawia się włączać zastanych elementów architektonicznych do swojej koncepcji, z wielości tworząc jedność – sztukę społecznotwórczą.

Wieża Babel ukończona

10 października 2014 roku odsłonięto mural „Wieża Babel” zaprojektowany przez Sętowskiego. Legendarny biblijny drapacz chmur został nareszcie ukończony, a nawet jest mieszkalny – mural przykrywa boczną ścianę ośmiopiętrowego budynku. Znajduje się w centrum miasta, przy Alei Najświętszej Maryi Panny, kilometr od klasztoru jasnogórskiego. Nie sposób nie spojrzeć na mural w oderwaniu od tego kontekstu – pomnik ludzkiej pychy zdaje się kłócić z chrześcijańskimi naukami płynącymi z pobliskiej Jasnej Góry. Jednak można też spojrzeć na dzieło z innej strony – Wieża Babel to miejsce pomieszania języków. Nie została zbudowana dlatego, że budowniczy nie mogli porozumieć się ze sobą. I tak nasze komunikacyjne bolączki trwają do dzisiaj. Nawet gdy mówimy jednym językiem trudno nam dojść do porozumienia. Wizja ukończonej Wieży Babel roztacza przed odbiorcą świat, w którym ten wieczny konflikt udało się rozwiązać, a olbrzymia wieża nie jest już ukoronowaniem ludzkiej pychy, lecz potęgi, którą może osiągnąć tylko nierozerwalna wspólnota.

Do tej wspólnoty Sętowski włącza siedem okien budynku. Mieszkańcy mogą poczuć się nie tylko częścią estetycznego malowidła, które cieszy oko. Bo cieszy, to prawda, zarówno mieszkańca, jak i turysty. Ale jest w tym coś więcej. Połączenie realności z artystyczną wizją prowokuje do poszukiwania prawdy w sztuce. Mieszkańcy bloku mają unikalną szansę uczestnictwa w projekcie fantazji Sętowskiego. W surrealistycznej Wieży Babel faktycznie dzieje się życie. Być może prawdę o świecie da się powiedzieć tylko na granicy między realnością a sztuką?

Źródło: https://www.flickr.com/photos/iks_berto/32927771800

Strażnik czasu wstrzymuje pęd życia

Przybywających koleją do Częstochowy wita olbrzymi niesamowity mural. Feeria barw i mnogość symboli od razu zaczynają oddziaływać. „Strażnik czasu”, bo tak nazywa się długi na 100 metrów obraz, nie jest łatwy w całościowym ujęciu. Wydaje się splotem wielu wizji artystycznych, a tym, co je łączy jest refleksja nad przemijającym czasem.  

Lokalizacja dzieła nie jest przypadkowa i nie wynika tylko z tego, że akurat ta ściana wydawała się dobrym materiałem na obraz, choć teraz widzimy, że była świetnym. Fundatorem i inicjatorem dzieła był Stefan Rybicki, właściciel salonu zegarmistrzowskiego znajdującego się w tym samym budynku, na którym Sętowski namalował mural. Rybicki, zatrudniając popularnego malarza, chciał, naturalnie, surrealistycznej reklamy swojej działalności. Finalny efekt przerósł najśmielsze oczekiwania. Zachwycają kunszt wykonania i ogromna dbałość o szczegóły. Monumentalne postaci ludzkie, potężni tytani roztaczają wokół swój czar i snują wizje przemijającego czasu. Majestatyczni kreatorzy przestrzeni nie mogą jednak istnieć niezależnie od niej – są zrośnięci z kompleksami budowlanymi, z mocą, którą dają światu. A świat korzysta – częścią ogromnego muralu są drzwi sklepów, okna i balkony. Ponownie: mural jako sztuka wkomponowana w charakter zastanego miejsca ożywia przestrzeń i nadaje dziełu nowego wydźwięku. Dzieło nie zawłaszcza mieszkań do swojego artystycznego celu, lecz zaprasza mieszkańców do wspólnej gry, do uczestnictwa w tym szalonym nadrealistycznym świecie.

Szalony, czy może szaleńczy, bywa także ruch w okolicach głównych dworców kolejowych. „Dokąd gna zdyszany tłum” nie wiadomo, wiadomo jednak, że na dworcu PKP w Częstochowie i w jego najbliższym otoczeniu można spodziewać się przemieszczających się w pośpiechu podróżnych. Umieszczenie w tej lokalizacji muralu rozważającego nieubłagalność upływającego czasu zupełnie redefiniuje postrzeganie okolicy. Miejsce miejskiego pędu zachęca do przystanięcia w biegu. Staje się przestrzenią do refleksji i podziwiania sztuki, a także prowokuje do postawienia sobie pytania: „Ile warty jest Twój czas?”. Być może pytanie to mógłby zadać zegarmistrz znajdujący się po lewej stronie muralu, którego wizerunek wzorowany był na… samym Rybickim. Ogromny maszyno-człowiek zdaje się patronować całemu dziełu. Na tym polega geniusz tej reklamy – zegarmistrz nie jest już tylko jednym z wielu kupców, ale staje się dysponentem reguł rządzących naszą rzeczywistością. Kto teraz ośmieli się nie kupić zegarka, aby stylowo niepodzielnie zapanować nad swoim czasem?

Źródło: https://www.flickr.com/photos/iks_berto/49187401998

Nowa rama, nowe możliwości

Dlaczego efekt dzieła Tomasza Sętowskiego zostaje tak skutecznie osiągnięty dzięki obecności w przestrzeni miejskiej? Możemy sobie wyobrazić ten sam obraz na wystawie w galerii sztuki. I tam przecież moglibyśmy oddać się refleksji na temat przemijającego czasu. Jednak to samo dzieło zamknięte w ramie, zamknięte w galerii sztuki niosłoby za sobą zupełnie inne znaczenia, niż te, których doszukać się możemy obok częstochowskiego dworca.

„Istotą mojego magicznego teatru malowania jest połączenie realności i symboliki przemijającego czasu” – mówił sam Sętowski.

Unikalnego wydźwięku murale Tomasza Sętowskiego nie zawdzięczają tylko swojej wewnętrznej poetyce. Owszem, można potraktować je jako sztukę samą w sobie, a autora jako ożywiciela nurtu surrealistycznego. Natomiast wówczas zamykamy się na nowe znaczenia, uzyskane dzięki obecności obrazu w tej konkretnej przestrzeni. Obraz sam w sobie zamknięty jest w ciągu naszych kulturowych konotacji. Na wolnym powietrzu może otworzyć się na nowe postrzeganie.

Mieszczący się w tradycyjnej ramie obraz tworzy jedyny samowystarczalny świat. Dla muralu granicą ramy nie jest granica budynku, na którym się znajduje, lecz granica jego oddziaływania. Należy zastanowić się jakie wrażenie wytworzy dzieło w połączeniu z przestrzenią, w której jest zlokalizowane, jakiego rodzaju napięcia powstają w wyniku umieszczeniu go w tym, a nie innym miejscu.

Czasem można odnieść wrażenie, że mural stanowi konkurencję dla budynku. Doczepił się do niego i przesłania go, domagając się wyłączności na uwagę przechodniów, a sztuka konkuruje z architekturą. Murale Tomasza Sętowskiego podlegają zasadom zupełnie innej dynamiki. Uzasadniają swoją egzystencję na zajętej przestrzeni, włączając cały budynek w obręb oddziaływania sztuki. Ta konsekwentność, wewnętrzna spójność zwyczajnie kupuje admiratorów. Sętowski niweluje ludzkie horror vacui, z pustych ścian tworząc zachwycające obrazy. Wplątanie rzeczywistych elementów w fantasmagorię skłania do namysłu. Płynące życie staje się częścią sztuki. Przy okazji pobytu w Częstochowie warto samemu stanąć przed muralami i na własne oczy zobaczyć te nietuzinkowe miejskie kreacje. Czy fantastyczny świat Sętowskiego przemówi też do Ciebie?

Dodaj komentarz

Trendy