„Nic nie jest takie, jakim się wydaje” – recenzja książki „Oczyszczenie” Sofi Oksanen

źródło: pixabay.com

Jedynymi książkami „północnych” autorów, po które czytelnicy sięgają najchętniej są kryminały skandynawskie i to w zasadzie tylko norweskie lub szwedzkie. Rzadko czyta się literaturę fińską czy też szerzej – bałtycką. A wszystko to za sprawą mainstreamu i marketingu, które w zasadzie nie promują autorów innych, niż amerykańscy, angielscy czy ostatecznie właśnie skandynawscy. Chociaż Litwini, Łotysze czy Estończycy, to jedni z naszych najbliższych sąsiadów, traktujemy ich kraje, historię (mającą przecież z polskimi dziejami tak wiele wspólnego) a także kulturę,  nie wiadomo czemu, nieco „po macoszemu”.

„Oczyszczenie”, powieść Sofi Oksanen, intryguje od samego początku, gdyż zastanawiające jest to dlaczego ta książka znalazła się w kategorii „literatura estońska”, skoro na okładce napisane jest „znakomita, wielowymiarowa powieść młodej fińskiej autorki ukaże się w 28 krajach!”; okazuje się, że ojciec pisarki był Finem a matka Estonką, co miało znaczący wpływ na jej twórczość. Sofi Oksanen była wielokrotnie nagradzana za swoją twórczość, a za „Oczyszczenie” (wydaną w 2008 r.), otrzymała najbardziej prestiżową literacką nagrodę „Finlandia”(2008), nagrodę im. Johana Runeberga(2009), francuskie nagrody Prix du roman Fnac i Prix Femina étranger (2010),  nagrodę literacką Rady Nordyckiej oraz Europejską Nagrodę Książkową (2010). W 2009 roku autorkę uhonorowano tytułem „Osobowość Roku” w Estonii przez estoński dziennik Postimees, a jego redaktor naczelny nazwał Sofi Oksanen „nieoficjalnym ambasadorem kulturalnym Estonii”.

Sofi Oksanen, źródło: https://commons.wikimedia.org/

Te wszystkie nagrody robią wrażenie, lecz nie wiadomo czego można się po “Oczyszczeniu” spodziewać, ponieważ opis na obwolucie niewiele zdradza. Jest to jedna z bardziej oryginalnych powieści, ale też z paru względów dość trudna. Zaskakująca dla  czytelnika może być asynchroniczność przedstawionych w fabule wydarzeń, które początkowo wydają się zupełnie od siebie oderwane, przez co zgłębianie jej wymaga dużego skupienia. Sofi Oksanen lawiruje między latami 1939 – 1992 rzucając odbiorcę, jak się wydaje, niemal losowo w poszczególne momenty tego okresu. Bywa to męczące, jednak jest to celowy zabieg autorki, której wbrew pozorom nie chodzi tylko o wzbudzenie ciekawości u czytelnika, ale także o ukazanie chaosu, który był obecny zarówno w czasach Związku Radzieckiego, jak i tuż po jego rozpadzie. Granice między wspomnieniami bohaterów, a teraźniejszością zacierają się niczym linia horyzontu wtapiająca się w morze.

Podstawowy nurt powieści toczy się w latach 90 XXw., w zachodniej Estonii, jednak wraz z kolejnymi stronami można zorientować się, że przeszłość bohaterów determinuje ich współczesne losy, które niespodziewanie splatają się ze sobą. Brak chronologii nie jest jedynym zabiegiem zastosowanym przez pisarkę – w książce jest także mnogość miejsc: zachodnia Estonia, Berlin i Władywostok – z pozoru nie mające ze sobą nic wspólnego, a także mnogość narracji – zapiski z dziennika Hansa Pekka, estońskiego gospodarza, wspomnienia Estonki Aliide Truu oraz jej aktualne myśli, a także perspektywa Zary, Rosjanki (jak się później okazuje estońskiego pochodzenia). Fabuła rozwija się bardzo powoli z prędkością lotu śniętej muchy, której motyw pojawia się już od pierwszych stron powieści i dręczy swoją obecnością aż do ostatnich.

Na początku poznajemy mieszkającą samotnie w zachodniej Estonii Aliide Truu (której nazwisko oznacza w języku estońskim „uczciwa” lub „wierna” i jest, jak się okazuje, istotnym elementem układanki), która pewnego jesiennego deszczowego dnia 1992 r. znajduje przed swoim domem leżącą młodą kobietę w bardzo złym stanie. Zara jest przerażona, zdezorientowana i pobita, już od samego początku wzbudza w staruszce nieufność, bo mówi po estońsku z rosyjskim akcentem. Aliide obawia się, że dziewczyna chce ją okraść i została specjalnie w tym celu podstawiona. Początkowo chce ją zostawić na pastwę losu, lecz niechętnie (po uprzednim schowaniu „precjozów” w postaci fińskiego dezodorantu i mydła „imperial leather”) zajmuje się dziewczyną. Pomimo wieku Estonka jest bardzo bystra i dosyć szybko dostrzega nieścisłości w historii opowiadanej przez Zarę. Młoda kobieta zdradza zaledwie ułamek prawdy o sobie – to, że ucieka przed pewnymi mężczyznami. Aliide Truu, ze względu na traumatyczne przeżycia z czasu okupacji radzieckiej, jest wyjątkowo podejrzliwa wobec Rosjanki i traktuje ją z chłodną uprzejmością, bo życie nauczyło ją, że może ufać tylko sobie. Zara z kolei nie wie czego może się po  gospodyni spodziewać, stara się być bardzo ostrożna ale swym zachowaniem zdradza, że wiele przeszła i wszystko ją przeraża. Obie kobiety mają wiele do ukrycia i starają się wzajemnie „wybadać”, przez co lepiej poznają same siebie i mierzą się z trudnymi wspomnieniami. Z biegiem czasu okazuje się, że bohaterki mają ze sobą wiele wspólnego –  ale także, pomimo tego, że urodziły się w różnych czasach – głęboko zakorzeniony strach. Aliide zmaga się demonami przeszłości z czasów okupacji radzieckiej, które na zawsze wyryły w niej piętno, a Zara, wielokrotnie bita i zmuszana do pracy seksualnej w Niemczech, drży przed tym, że alfonsi ją znajdą i zabiją. Dziewczyna, chcąc poznać historię swojej rodziny, zmusza staruszkę do powrotu myślami do okrutnych czasów Estońskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, w których Aliide doświadczyła (ale także i dokonała) złych rzeczy.

To, co charakterystyczne dla powieści Sofi Oksanen, to występowanie dwóch bohaterek zarówno w akcji bieżącej jak i w reminiscencjach. W wątku z czasów wojny poznajemy codzienne życie sióstr Aliide i Ingel. Pierwsza z nich to bardzo niejednoznaczna postać, która wiele przeszła oraz dokonywała często niezrozumiałych, z perspektywy odbiorcy, wyborów. Aliide jest negatywnie nastawiona do wszystkich – jej traumatyczne przeżycia sprawiają, że ciągle wraca myślami do przeszłości. Czuje wstyd i choć bardzo stara się wyprzeć go z pamięci, nie jest w stanie; widać to chociażby po tym, co w 1992 r. mówi Zarze, byłej prostytutce: „I nigdy nie będziesz miała pewności, czy ktoś z mijanych na ulicy ludzi nie widział tych filmów. Będą tylko patrzeć, a ty nie będziesz nigdy wiedzieć, czy cię nie rozpoznali. Będą się śmiać między sobą i patrzeć w twoją stronę, a ty nie będziesz wiedzieć, czy nie mówią o tobie. Aliide zamknęła usta. (…)”. Obie kobiety miały inne doświadczenia, jednak mimo wszystko wydają się zbliżone, bo chociaż czasy się zmieniły,  po wojnie wciąż istnieją prześladowania, tyle, że w innej formie. Zarówno Aliide jak i Zara były katami i ofiarami, a ich przeżycia budzą silne emocje i sprawiają, że trudno je oceniać.

Autorka ukazała w książce także podział, który do dziś „tli” się w estońskim społeczeństwie: jedni w przeszłości sprzyjali nazistom i uważali, że przyłączając się do nich zapewnią Estonii wolność, drudzy zaś wierzyli, że to Związek Radziecki będzie gwarantem niepodległości ich kraju. 

Losy bohaterek są ściśle powiązane z historią kraju i to właśnie Estonia jest główną bohaterką „Oczyszczenia”. Czytelnik poznaje losy republiki radzieckiej, której ziemia w tamtym okresie nasiąkła krwią, a jej mieszkańcy podlegali procesom wynaradawiania i próbom „rusyfikacji”; obserwuje też codzienność bohaterów: głód i nieurodzaj podczas wojny, późniejszą indoktrynację radziecką, stanie w kolejkach gdy „rzucą” towar, strach po awarii reaktora jądrowego w Czarnobylu. Sofi Oksanen w opowieści o pojedynczej rodzinie zawarła trudną historię Estonii – przemiany ustrojowe i społeczne w trakcie i po okresie II Wojny Światowej, od początku socjalizmu aż do jego upadku, opisane z ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Autorka mistrzowsko operuje słowem, poetyckie opisy kontrastują z brutalnością ukazywanych wydarzeń, a zaskakujące i wyszukane metafory dogłębnie oddają istotę przemocy. Na uznanie zasługuje fakt, że pisarka nie jest stronnicza, nie ocenia postaci i nie zagłębia się w politykę, tylko pozostawia analizę czytelnikowi, który może dojść do wniosku, że żadna sytuacja i postać nie jest czarno-biała. Również samą książkę bardzo ciężko zaklasyfikować jednoznacznie do literatury pięknej, gdyż posiada fascynujący wątek sensacyjno-kryminalny, a także rys historyczny, który spaja całą fabułę.

Tytułowe oczyszczenie jest kolejnym aspektem wskazującym na  wielowymiarowość powieści, gdyż ani Aliide, ani Zarze nie udało się wyprzeć z pamięci traumatycznych wspomnień, a także przykład samej Estonii udowadnia, że nie da się „wybielić” przeszłości, odciąć się od niej zupełnie i na nowym gruncie zbudować niepodległość. Historia ukazała, że w czasie wojny trudno stwierdzić co jest złe, a co dobre, a także, że krzywdzeni również stawali się oprawcami. Naziści próbowali w 1941 r. „oczyścić” kraj z komunistów, a Sowieci w latach 40 i 50, chcąc „zruszczyć” Estończyków walczyli z ich ruchem oporu. Także w wolnej Estonii po 1991 r., że nie dało się wymazać minionych czasów i do końca rozliczyć z komunizmem.

Na uwagę zasługuje też motyw wszechobecnej, natrętnej muchy, symbolizującej zgniliznę moralną powieściowych bohaterów; nabiera nowego znaczenia, gdy w radzieckich aktach, pojawiających się na końcu książki, czytelnik odkrywa, że Aliide Truu (która bynajmniej nie jest ani uczciwa, ani wierna) posługiwała się pseudonimem „Mucha”.

Ta wspaniale napisana, nietuzinkowa powieść skłania do refleksji,  porusza do głębi, pozwala zrozumieć procesy historyczne tej części świata i społeczno – psychologiczne problemy żyjących tu ludzi, wzbudza także ogromne emocje i z pewnością zapada na długo w pamięć. Sofi Oksanen zaskakuje czytelnika fabułą, asynchroniczną koncepcją, głębią myśli i ogromną ilością ludzkiego bólu, smutku i cierpienia, które dzięki metaforom nabierają nad wyraz przejmującego wyrazu. Z pewnością jest to książka trudna lecz warta przeczytania. Sprawia, że odbiorca pogrąża się w rozmyślaniach nad istotą społeczeństwa i dociera do niego, że nic nie jest takie, jakim się wydaje, a upragnione oczyszczenie myśli nie nadchodzi..zaś po lekturze rodzi się o wiele więcej wątpliwości i pytań bez odpowiedzi.

Dodaj komentarz