Tegoroczne rozdanie Studenckiego Nobla odbyło się pod hasłem „Moc do bycia najlepszym”. Z Pawłem Bącalem, studentem Uniwersytetu Warszawskiego, który otrzymał Studenckiego Nobla w zakresie nauk społecznych, rozmawiała Maria Lipińska.

Gala Studenckiego Nobla organizowana przez Niezależne Zrzeszenie Studentów budzi zainteresowanie społeczności akademickiej od 2009 roku. W tegorocznej edycji konkursu zgłosiło aż 614 wybitnych studentów, którzy walczyli ze sobą w 9 kategoriach tematycznych. Każdy z 9 laureatów wygrał nagrodę w kwocie 5 tys. złotych oraz wsparcie w dalszym rozwoju. Jeden z laureatów Studenckiego Nobla, który studiuje na Uniwersytecie Warszawskim, zgodził się podzielić swoją historią naukową.
Najlepszy student nauk społecznych
W ramach Kolegium MISH Paweł Bącal studiuje prawo i socjologię. Wcześniej ukończył stosunki międzynarodowe I stopnia. Mimo młodego wieku może pochwalić się wieloma osiągnięciami naukowymi: 22 referaty, głównie z zakresu prawa europejskiego, 10 prac naukowych, w tym 8 artykułów w punktowanych czasopismach i dwa artykuły pomieszczone w monografiach wieloautorskich.
Maria Lipińska, Uniwerek.TV: Jak zaczęła się twoja przygoda studenta – naukowca?
Paweł Bącal: Zaczęło się od MISH-u i mojego tutora dr Ploszki z WPiA, który wprowadził mnie w świat naukowy, pokazał mi od strony warsztatowej, w jaki sposób prowadzić badania. Podpowiadał mi również, na jakie konferencje warto się zgłosić i gdzie napisać artykuł. Już na drugim roku studiów, podczas pandemii, napisałem swój pierwszy tekst naukowy i to był dla mnie punkt zwrotny. Spodobało mi się to i do dziś lubię to robić.

Czyli MISH pomógł Ci rozwijać się w ramach różnych dziedzin?
Tak, jest to ogromne ułatwienie dla kogoś studiującego dwa kierunki studiów. Dzięki Kolegium nie musiałem ograniczać swoich pasji i mogłem swobodnie zgłębiać nowe obszary nauk społecznych. U mnie zainteresowania naukowe zmieniały się z biegiem czasu – ostatnio zajmuję się np. socjologią prawa, ale przede wszystkim teoriami integracji europejskiej. Jest to głównie zasługa prof. Tośka z WNPiSM, który był moim promotorem i dużą inspiracją. To właśnie dzięki indywidualnej pracy miałem szansę na rozwój i w rezultacie zdobycie Studenckiego Nobla.
Za swoją pracę licencjacką otrzymałeś wyróżnienie z rąk Dziekana Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych. Czego dotyczyła twoja praca?
Była to praca badawcza na temat Komitetu Regionów. Przeprowadziłem ankietę wśród samorządowców, którzy są ambasadorami swoich lokalnych społeczności. Postanowiłem w swojej pracy zbadać, co wynika z faktu, że jakaś jednostka samorządowa jest reprezentowana w tym unijnym organie. Po pierwsze interesowało mnie, czy taka jednostka otrzymuje wsparcie na arenie międzynarodowej i krajowej. Po drugie, pytałem o zaangażowanie mieszkańców w działania ich reprezentantów na szczeblu europejskim, co w dużym uproszczeniu wiąże się z problemem tzw. deficytu demokratycznego.
Jakie były główne wnioski płynące z twoich badań?
Okazało się, że Komitet Regionów nie przyczynia się do zmniejszenia deficytu demokracji. Jednak dla samych władz samorządowych członkostwo w Komitecie oznacza wzmocnienie ich pozycji i otwiera szerokie pole współpracy biznesowej.
W jaki sposób rozpoczęła się twoja kariera naukowa?
Moja działalność naukowa zaczęła się od tego, czym zajmowałem się społecznie, czyli od działalności w samorządzie terytorialnym – byłem radnym Parlamentu Dzieci i Młodzieży Województwa Lubelskiego. Tego właśnie dotyczyło moje pierwsze badanie – partycypacji młodzieży w samorządzie.
Idąc na pierwszy rok studiów, wiązałem swoją ścieżkę z prawem międzynarodowym, ale ostatecznie moja droga potoczyła się inaczej, bo zajmuje się głównie prawem europejskim. Wiąże się to także z tym, że w liceum brałem udział w olimpiadach przedmiotowych oraz konkursach wiedzy o instytucjach unijnych.
Na swoim koncie mam już 22 referaty dotyczące relacji instytucji unijnych z państwami członkowskimi. W swoich pracach podejmowałem takie tematy jak relacje między Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej a sądami konstytucyjnymi państw członkowskich. Poza tym jednym z moich ulubionych obszarów jest sposób funkcjonowania Komitetu Regionów i reprezentacji samorządowej.
To bardzo aktualny temat.
Zgadza się, ale nie opisywałem jedynie polskiej sytuacji, bo tak naprawdę do niedawna to przypadki innych państw były bardziej interesujące.
W ramach studiów brałeś również udział w realizacji międzynarodowego grantu „Rediscovering the new Europe”. Na czym polegała twoja praca?
Z racji tego, że jest to grant dydaktyczny, to głównie pomagałem przygotowywać materiały na konferencje i wspierałem profesorów w kwestiach technicznych. Celem tego projektu jest tworzenie narzędzi dydaktycznych, dotyczących przekazywania wiedzy o UE bez stereotypów i podziałów na starą i nową Europę. Projekty tych narzędzi dydaktycznych są później dyskutowane w gronie międzynarodowych partnerów, czyli uniwersytetów z całej Europy. Jest to niezwykle ważny projekt, ponieważ koncentruje się na przeciwdziałaniu podziału UE na dwie prędkości.
Jaka jest twoja rada dla studentów pierwszego roku, którzy nie wiedzą, w jaki sposób rozwijać swoje naukowe zainteresowania?
Przede wszystkim radziłbym się nie bać się szukać informacji i pytać wykładowców. Nie musi być tak, że już na pierwszym roku studiów znajdujemy dziedzinę, którą będziemy się zajmować. Ważne jest, żeby zrobić ten pierwszy krok i rozpocząć indywidualny kontakt z osobami, które nas inspirują. Trzeba próbować różnych rzeczy i nie bać się porażki. Ja w ubiegłym roku aplikowałem do Studenckiego Nobla w zakresie działalności społecznej, ale nie udało mi się wygrać.
Jakie są twoje plany na przyszłość?
W tym momencie swoje plany naukowe koncentruję jednak wokół zagadnień politologicznych, nie prawniczych. Dalej ciekawi mnie Unia Europejska i mam nadzieję, że będę się tym dalej zajmować. Następne badanie, które planuję przeprowadzić, jest związane z aktywnością samorządów w ramach Konferencji w sprawie Przyszłości Europy z perspektywy obywatelskiej. Jest to dla mnie wyjątkowo atrakcyjny obszar, ponieważ niewiele osób go bada. Dla mnie jest to ciekawe, bo samorząd jest najbliższy obywatelom, a co za tym idzie to właśnie tam może najwięcej zdziałać pojedyncza jednostka. Poza tym uważam, że właśnie dzięki wykorzystaniu zaangażowaniu na lokalnym szczeblu można przeciwdziałać wspomnianemu deficytowi demokracji.