
Ukraina bohatersko broni się już ponad dwa miesiące, choć Putin zakładał, że zdobędzie Kijów podczas “zwykłej operacji specjalnej” w 48h. Nie spodziewał się zarówno tak silnego oporu ze strony naszych wschodnich sąsiadów, którzy byli gotowi na wojnę o niepodległość, ale także zaskoczyła go jedność i siła Zachodu, który zdecydowanie potępił wojnę dyktatora i nałożył na Rosję sankcje na niespotykaną dotąd skalę. Przez ponad 30 lat, po upadku ZSRR, Zachód starał się Rosję dopasować do nowego ładu międzynarodowego, zbudowanego na filarach prawa i pokoju. Teraz rosyjski atak na Ukrainę zakończył tę epokę.
Kolos na glinianych nogach
Putin planował szybką wymianę władz w Kijowie, na podporządkowane sobie marionetki, a dziś to jego kraj ponosi ogromne straty, zarówno militarne jak i gospodarcze. Rosyjska armia już od samego początku wykazywała niskie morale, problemy logistyczne oraz brak wyszkolenia. Moskiewska giełda musiała zostać zamknięta, rubel “szoruje” po dnie, w sklepach brakuje produktów, a zachodnie marki w większości wycofały się z państwa-agresora. Sam fakt, że Putinowi nie udało się łatwo i szybko zdobyć Ukrainy, już jest porażką i świadczy o tym, że przegrał. Początkowe założenia, czyli wg. kremlowskiej propagandy – “demilitaryzacja” i „denazyfikacja” Ukrainy, nie zostały zrealizowane. Nie udało się zdobyć Kijowa. Nikt nie witał Rosjan z otwartymi ramionami, choć taką wizję “operacji wojskowej” przedstawiał reżim Putina. Niestety wszystkie te porażki nie zatrzymały krwawego dyktatora, przez którego wciąż codziennie giną ludzie oraz niszczone są budynki cywilne. Dramaty, które rozegrały się w Buczy, Charkowie czy Mariupolu przejdą do historii jako zbrodnie wojenne, katastrofa humanitarna oraz ludobójstwo – już są badane przez międzynarodowe organy. Władymir Władymirowicz zachowuje się jak rozwścieczone zwierzę, które nie ma nic do stracenia. Realizuje teraz plan B – chce jak najbardziej wyniszczyć Ukrainę, zawłaszczyć jej największe ośrodki miejskie – podobny scenariusz miał miejsce wcześniej w Gruzji oraz Syrii. Jedno jest pewne – Putin nie dopuszcza do siebie myśli o porażce i będzie tę wojnę prowadził za wszelką cenę, nie dbając o skutki dla swoich rodaków. Jednak widać, że wykreowana przez niego rzeczywistość sypie się jak domek z kart… i Putin czuje się zagrożony. Straszy świat bronią jądrową, unika wystąpień publicznych, a jeśli już do nich dochodzi, to po fakcie okazują się być fotomontażem – wielki car Rosji nagrany podczas orędzia do narodu na greenscreenie albo “wklejony” w obrzędy w cerkwi; groteska, która doskonale odzwierciedla aktualny stan putinowskiej Rosji, która zdaje się być kolosem na glinianych nogach. To nie znaczy, że można ją lekceważyć, w końcu w Rosji żyje 144,1 mln osób, które nigdy w swoim kraju nie zaznały demokracji, są karmione od dziecka nostalgią za Stalinem, wierzą ślepo w “wieliką matuszkę Rosiję” i w podłość Zachodu, który tylko czyha by ją zniszczyć. Mało tego, że Rosjanie słuchają propagandy od małego i w nią wierzą… Często żartobliwie mówi się, że “Rosja to stan umysłu”, jednak coś zdecydowanie jest w tym stwierdzeniu. W końcu od setek lat mieszkańcy Federacji byli rządzeni tzw. silną ręką i takie “tradycje” oraz myślenie były przekazywane z dziada pradziada. Połowa ludzi żyje poniżej granicy ubóstwa, a ponad 30% nie ma dostępu do gazu, a przecież to kraina gazem płynąca… Obecnie ludzie nie mają pieniędzy na życie, a Putin je kawior i służba otwiera przed nim złote wrota. W narodzie panuje odwieczny kult przywódcy: “ car zawsze chce dobrze i nic nie wie o nieprawidłowościach”. W Rosji ogromną popularność zyskała piosenka: “I teraz chcę takiego mężczyznę jak Putin … Takiego jak Putin, pełnego sił. Takiego jak Putin, co by nie pił(…)”. Rosja to jednak stan umysłu.
Dlaczego Putin zaatakował Ukrainę?
Odpowiedź jest prosta i druzgocąca – bo mógł. Europa przymykała oko na wcześniejsze przykłady łamania praw człowieka oraz zbrodni popełnionych przez Putina.
Zaczęło się od Groznego, stolicy Czeczenii. II Wojna czeczeńska (11 października 1999 – 15 kwietnia 2009) stała się polityczną trampoliną dla Putina, który został premierem 9 sierpnia 1999. Wydarzenia z Mariupola są porównywane do tego, co wydarzyło się podczas wojny czeczeńskiej w Groznym. Ten sam schemat działania. Rzekomo czeczeńscy terroryści mieli wysadzać w Moskwie mieszkania, co miało stanowić uzasadnienie dla rosyjskiego ataku. Te „zamachy” były pretekstem do wybuchu II wojny czeczeńskiej. A tak naprawdę to była prowokacja wykonana przez oficerów FSB. Teraz Rosjanie uważają, że należy walczyć z „nazistami” na Ukrainie, którzy stanowią dla nich zagrożenie, narracja jest taka sama – według rosyjskiej propagandy Ukraińcy mieli ostrzelać rosyjski Klimów (chociaż nie jest to możliwe ze względu na odległość). Rosjanie, tak samo jak teraz o Ukrainie, mówili, że w Czeczenii przeprowadzają „operację specjalną”… Z pociskami balistycznymi Toczka i amunicją kasetową (która jest zakazana).
Następnie, w 2008 roku w Gruzji rozegrał się podobny scenariusz jaki miał miejsce obecnie w Doniecku i Ługańsku. Wtedy chodziło o Abchazję i Osetię Południową, do których wojska rosyjskie musiały, tak jak na Ukrainę, wkroczyć by “utrzymać” na tych terenach pokój. Głównym powodem wybuchu wojny były sprowokowane przez Rosję konflikty pomiędzy Gruzinami i mieszkańcami Osetii Południowej oraz dążenia Abchazji i Osetii Południowej do osiągnięcia niepodległości. Gruzja uznaje Abchazję i Osetię Południową za swoje terytoria, tak samo jak Rosja. Co istotne po wojnie w Gruzji wprowadzono embargo na dostarczanie broni Rosji, lecz Francja i Niemcy go nie przestrzegały.
Kolejna była wojna w Syrii (20 lipca 2012 – 22 grudnia 2016). To dzięki wsparciu Putina Baszar al-Asad zdobył Aleppo. Rosja wkłada kij w mrowisko i do tego nieustannie nim porusza. Władymir Władymirowicz celowo wybiera miejsca, w których sytuacja polityczna jest niestabilna i dodatkowo ją rozchwiewa. Angażowanie się w lokalne konflikty jest Rosji na rękę – po pierwsze pojawia się kwestia wpływów i kontroli, a po drugie, co ważniejsze – eksportuje broń. W Syrii, wg. UNHCHR zginęło co najmniej 350 209 osób. Stany Zjednoczone informowały o tym, że rosyjskie siły wspierające reżim Asada, celowo zbombardowały konwój humanitarny. Zrzucano bomby także na bloki mieszkalne, szkoły, szpitale.
W 2014 roku Putin zaanektował Krym. Należy zapoznać się ze sposobem myślenia Putina (gdyż słowo „zrozumieć” byłoby tu nie na miejscu). Już w 2008 roku, w kuluarowych rozmowach po szczycie NATO w Bukareszcie Putin przedstawił prezydentowi Bushowi swoją wizję: „Nie rozumie pan, George. Ukraina nie jest nawet państwem. (…) Część jej terytoriów to Europa Wschodnia, ale większość to nasz prezent”. Władymir Wladymirowicz od samego początku, jeszcze zanim objął stanowiska państwowe karmił się ideą “wielkiej Rosji” i przywróceniem jej granic z czasów ZSRR. Rosjanie uważali i uważają Krym za wspomniany “prezent”, ponieważ kontrolowali ten teren od końca XVIII wieku do 1954 roku, w którym Chruszczow oddał go Ukrainie w ramach zadośćuczynienia za ludobójstwo Ukraińców zarządzone przez Stalina. W 2013 roku, a więc przed napaścią na Krym, Putin zastraszył ówczesnego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza – KGB miało na niego teczkę oraz Rosja mogła (i to robiła) szkodzić Ukrainie gospodarczo. Na szczycie unijnym Janukowycz wycofał się z woli podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, co było jedną z przyczyn wybuchu późniejszych protestów na Majdanie, w których wzięły udział setki tysięcy osób, wiele z nich zginęło. Oczywiście kremlowska propaganda przedstawiła demonstrujących jako neonazistów, a zastraszony Prezydent Ukrainy przeforsował w parlamencie prawo zakazujące protestów i chciał, na modłę Putina, wprowadzić dodatkowe klauzule do konstytucji. Już wtedy Ukraińcy zdecydowanie zwracali się w stronę Zachodu i pragnęli wstąpienia do UE oraz wybrania nowego, niezależnego od Rosji, prezydenta.
Ofiary Putina
Lista zbrodni Putina jest nadzwyczaj długa, można powiedzieć, że w zasadzie rozpoczyna się już w samym momencie objęcia przez niego władzy. Dyktator nie oszczędzi nikogo, kto spróbuje go skrytykować, zarówno dziennikarzy, opozycjonistów jak i “zwykłych” ludzi.
Oprócz wymienionych wcześniej konfliktów i wojen należy wspomnieć także o brutalnym ataku terrorystycznym na szkołę w Biesłanie, w Osetii Południowej, który został przeprowadzony w 2004 roku. Napastnikami mieli być Czeczeńcy, a Rosjanie “musieli” szturmować szkołę, by uniemożliwić ucieczkę terrorystom. W wyniku tego wydarzenia zginęły 334 osoby, a ok. 700 zostało rannych, z czego 450 osób trafiło do szpitali większość stanowiły dzieci. Istnieją podejrzenia, że była to akcja prowokacyjna ze strony Putina.
Ofiarami rządów Putina są wszyscy, którzy ośmielili się mu sprzeciwić:
Boris Bieriezowski – oligarcha, były bliski współpracownik prezydenta Jelcyna. Zaliczano go do tzw. rodziny kremlowskiej. Rządził największą telewizją w Rosji „Pierwyj kanał”. Zmarł w 2013 roku w tajemniczych okolicznościach w Wielkiej Brytanii, bo pomimo początkowego sympatyzowania z Putinem, później stanął do niego w opozycji. Pod koniec lat 90., były oficer KGB Aleksandr Litwinienko mówił, że rosyjskie władze zleciły mu zabójstwo Bieriezowskiego.
Sam Litwinienko również został zamordowany. 23 listopada 2006 roku zmarł w Londynie po napromieniowaniu radioaktywnym polonem-210. Litwinienko pracował dla radzieckiego kontrwywiadu, a następnie dla FSB. W 1998 roku postanowił się “wyłamać” i wyznał publicznie, że wydawano mu sprzeczne z prawem rozkazy. Zaczął krytykować Kreml i musiał uciekać do Wielkiej Brytanii.
Borys Niemcow był jednym z największych przeciwników Putina, działał na rzecz demokracji i praw człowieka. Był wicepremierem Rosji, cieszył się dużym poparciem i miał ambicje na prezydenturę. W 2015 roku został zamordowany (oczywiście celowo) tuż przed Kremlem, na Moście Moskworeckim. O zamach oskarżono pięciu Czeczenów, jednak po latach okazało się, że przed śmiercią Niemcowa obserwowali ci sami ludzie z FSB, którzy potem śledzili Aleksieja Nawalnego.
Garri Kasparow, mistrz szachowy i były (niedoszły) kandydat w wyborach prezydenckich otwarcie krytykował i krytykuje Putina, również był wielokrotnie aresztowany i pobity, a także został zmuszony do opuszczenia Rosji. Od 2015 roku ostrzegał przed agresją Putina nazywając go nowym Hitlerem, ale świat to zignorował.
Michaił Chodorkowski to były miliarder i główny udziałowiec największego rosyjskiego koncernu paliwowego, Jukosu. Za przeciwstawienie się Putinowi oraz chęć startu w wyborach prezydenckich spędził 10 lat w kolonii karnej. Został ułaskawiony i wyjechał do Szwajcarii. Putin pozbawił go także majątku. Ta sprawa wydarzyła się w dużo bardziej liberalnej Rosji niż ta dzisiejsza…
W 2018 roku Siergiej Skripal, były oficer rosyjskiego wywiadu wojskowego, który w latach 90. był podwójnym agentem brytyjskich służb wywiadowczych, został otruty nowiczokiem. Spotkało to także jego córkę. Po tym tragicznym wydarzeniu Siergiej i Julia Skripal zmienili tożsamość i przeprowadzili się do innego kraju.
Władimir Kara-Murza, polityk rosyjskiej partii opozycyjnej, został aresztowany w kwietniu 2022 roku niemal przed drzwiami swojego mieszkania w Moskwie. Stało się to, ponieważ ośmielił się skrytykować Putina w CNN+ – powiedział o „reżimie morderców” i stwierdził, że decyzja o zaatakowaniu Ukrainy będzie początkiem końca Putina. Wcześniej przeżył dwukrotną próbę otrucia.
W kolonii karnej przesiaduje Aleksiej Nawalny, został skazany na 9 lat i mówi, że boi się o swoje życie. W 2021 roku opublikował film “Pałac Putina”, w którym opowiada o własności prezydenta Rosji – luksusowej rezydencji nad Morzem Czarnym, wartej około 100 miliardów rubli.
Anna Politkowska, niezależna dziennikarka w 2006 roku została zastrzelona w dniu urodzin Putina, w windzie w swoim bloku. Wcześniej próbowano ją otruć gdy leciała samolotem by zrelacjonować to, co się wydarzyło podczas ataku terrorystycznego na szkołę w Biesłanie. Nie udało jej się dotrzeć na miejsce. Zajmowała się przede wszystkim tematem wojny w Czeczenii i krytyką Putina. Zasłynęła jako obrończyni praw człowieka.
Wracając do tragedii naszego wschodniego sąsiada… Zanim Rosjanie rozpoczęli wojnę na Ukrainie, 18 lutego, na terenach samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej przeprowadzono przymusowe wysiedlenia dzieci, kobiet i emerytów do obwodu rostowskiego w Rosji. Według szacunków rosyjskie wojska miały wywieźć 2389 dzieci, a “powodem” tego miało być rzekome zagrożenie działaniami zbrojnymi ze strony Ukrainy.
Według danych UNHCHR liczba ofiar cywilnych wojny w Ukrainie wynosi 5 264, z czego 2 345 zabitych i 2 919 rannych (stan na 20 kwietnia). Cały świat jest świadkiem: brutalnych morderstw niewinnych cywilów, tortur, bestialstwa, gwałtów i przemocy seksualnej. Prokuratura Generalna Ukrainy poinformowała, że od początku rosyjskiej agresji (24 lutego) zginęło łącznie 223 ukraińskich dzieci, a 410 zostało rannych.
Putin nie oszczędza nikogo, nawet dzieci. Niedawno Ukraiński wywiad ujawnił, że rosysjki Minister obrony wydał rozporządzenie o mobilizacji 17-letnich dzieci, które są członkami młodzieżowej organizacji militarnej „Junarmia”, która przywodzi na myśl Hitlerjugend. Nastolatkowie mieliby zostać skierowani do walki w wojnie w Ukrainie. Według szacunków w Rosji jest ponad 16 mln członków tego ruchu, który charakteryzuje się radykalną działalnością propagandową wśród młodych Rosjan.
Ofiarami Putina są także rosyjscy młodzi mężczyźni, spośród których część nie wiedziała gdzie i po co są wysyłani.Według informacji podanych przez stronę ukraińską, od początku wojny, Rosja poniosła straty w postaci 26,6 tys. ofiar (wliczając rannych, zabitych i osoby w niewoli). Rosjanie nie mają informacji nt. tego co dzieje się z ich bliskimi, którzy walczą w Ukrainie. Odmawia się im kontaktu, ale Kijów zorganizował infolinię “Wróć z Ukrainy żywy”. Jeńcy, którzy rozmawiali z rodzinami mówili o tym, że cała narracja rosyjska jest kłamstwem oraz, że zostali wysłani na śmierć jako “mięso armatnie” i nie chcą zabijać niewinnych Ukraińców. Niestety wielu z nich to jednak bestie, bo inaczej ich nazwać nie można, które dzwoniąc do rodzin w Rosji chwalą się, że „Na ciele [mężczyzny – przyp. red] można zrobić 21 tzw. róż”, a rosyjskie żony zachęcają mężów do gwałcenia Ukrainek.
W mediach pojawiła się ostatnio potworna informacja z Ukrainy o zamordowanej matce, do której zwłok przywiązano jej żywe dziecko, a pomiędzy ich ciałami umieszczono ładunek wybuchowy… jakakolwiek próba uratowania dziecka była z góry skazana na niepowodzenie. To robią indoktrynowani przez reżim Putina “wyzwoliciele”.

Wielu Rosjan czuje się winnych i nie utożsamia się z putinowską Rosją – w ramach protestu publicznie palili swoje paszporty oraz wychodzili na ulicę. W Moskwie i Sankt Petersburgu za samo stanie z ukraińską flagą kobiety wywieziono do więzienia. Według szacunków ponad 15000 osób zostało aresztowanych. Wojna jest pretekstem dla Putina do zaostrzenia kursu. Masowe aresztowania, morderstwa, otrucia, prześladowania i tortury w koloniach karnych, słowem, Putinizm w pełnej krasie. Film „Rosja kontra Rosja” powstał przed wojną i ukazuje smutną rzeczywistość – wielu Rosjan chciałoby żyć w demokratycznym państwie prawa, jednak twardy elektorat Putina i fałszowanie wyborów skutecznie uciszają wszystkich, którzy myślą inaczej.
Jak stwierdziła w WP dziennikarka Olga Romanowa – „Dziś w Rosji jest 410 więźniów politycznych, 10 lat temu było ich 40, a za Jelcyna ani jednego.”
Opozycji w Rosji już nie ma. Putin zlikwidował znaczną część swoich przeciwników politycznych, którzy stanowili dla niego zagrożenie, a Ci, którym udało się przeżyć – wyjechali z kraju. Tak samo z niezależnymi dziennikarzami: 5 marca ostatnia niezależna redakcja „Nowa Gazeta” przestała funkcjonować, ponieważ zgodnie z nowymi przepisami w Rosji – za rozpowszechnianie informacji o wojnie w Ukrainie dziennikarzom grozi 15 lat więzienia. Według organizacji Reporterzy bez Granic od 2000 roku, czyli chwili objęcia władzy przez Putina, w Rosji zamordowano 37 dziennikarzy.
Jednak jest także “druga strona medalu”, która w dodatku stanowi większość – według sondażu przeprowadzonego przez Ogólnorosyjskie Centrum Badania Opinii Publicznej – po ataku na Ukrainę aż 74% ankietowanych Rosjan popierało wojnę. Znaczna część rosyjskich influenserek płakała na Instagramie bynajmniej nie np. nad losem ukraińskich dzieci, które zamiast beztroskiego dzieciństwa mają piekło, tylko nad tym, że będą odcięte od swojej ulubionej platformy społecznościowej, albo nad tym, że nie mogą już kupować torebek Chanel.
Jak stwierdził rosyjski opozycjonista Dmitrij Gudkow: “Jedni są winni, ponieważ wspierali faszystowski reżim Putina. Inni są winni, bo byli obojętni przez lata, kiedy ten reżim budowano. My, jako opozycja, ponosimy winę za to, że nie wystarczyło nam siły, żeby Putina zatrzymać”.
Europa wobec Putina
Niedawno internet obiegło słowo „Putinversteher”, które, według jednego z tłumaczeń, oznacza empatię dla diabła. To określenie osoby, która rozumie postępowanie Władimira Putina. Niemieccy politycy oraz eksperci po rozpoczęciu przez dyktatora wojny w Ukrainie wykazywali się wręcz zdumiewającą wyrozumiałością wobec jego działań i nie chcieli go “drażnić” usprawiedliwiając rosyjską agresję i sugerując, że przyjęcie Ukrainy do NATO tylko zaogni sytuację i sprawi, że Rosja odbierze to jako zagrożenie. W połączeniu ze zjawiskiem “Putinversteher” występuje także “whataboutism”, czyli wybielanie zachowania Rosji np. tym, że “Zachód również nie jest bez winy”.
Jednym z największych “Putinversteher” jest były kanclerz Niemiec, Gerhard Schroeder, który podczas pełnienia urzędu rozpoczął wraz z Putinem projekt gazociągu Nordstream 1, następnie stał się członkiem rady nadzorczej Rosnieft’u, rosyjskiego państwowego koncernu energetycznego. Prywatnie przyjaźni się z Putinem, a kwestię wojny na Ukrainie przemilczał.
Do momentu rozpoczęcia wojny w Ukrainie Niemcy kierowali się kilkoma zasadami w swojej polityce, określanej mianem Ostpolitik, czyli “polityka wschodnia”. Obowiązywała ona od końca lat 60. XX wieku i zakładała, że z ZSRR (a późniejszą Federacją Rosyjską) należy dojść do porozumienia, aby zapewnić pokój w Europie. Podkreślano znaczenie dialogu, Niemcy miały występować w roli mediatora między Zachodem, a Rosją. Ostatnią zasadą było nie traktowanie tego państwa jako zagrożenia militarnego, a raczej jako partnera.
Dopiero teraz Niemcom wreszcie spadły klapki z oczu – aby to się stało Putin musiał zaatakować Ukrainę. Po międzynarodowej krytyce wobec ich obojętności, zdecydowali się na wyłączenie części rosyjskich banków z systemu SWIFT. Na początku wojny gotowi byli wysłać zaledwie przestarzałe hełmy na Ukrainę, jednak po naciskach wysłali teraz broń przeciwpancerną i granatniki. Dotychczas Niemcy uchylały się od odpowiedzialności, teraz już nie jest to możliwe.
Wcześniej, za czasów rządów Gerharda Schrödera i Angeli Merkel zakładano, że z Putinem należy się dogadywać, że niedźwiedzia da się “ugłaskać”, a przede wszystkim nie należy go drażnić. Niemcy oczywiście, co nie powinno dziwić, kierowały się własnymi interesami, gospodarka niemiecka i rosyjska miały funkcjonować wręcz na zasadzie symbiozy – Niemcy potrzebują stabilnych dostaw tanich surowców energetycznych, a Rosjanie gotówki. To doprowadziło, także Unię Europejską, do uzależnienia od Federacji, która otrzymała nową możliwość – rozgrywania polityki międzynarodowej “kartą gazową”. W zamian za niemal przyjacielskie relacje i wspieranie gospodarki rosyjskiej Zachód oczekiwał, że zapewni mu to bezpieczeństwo energetyczne i militarne. Teraz czołowi politycy Niemiec czy Francji rozkładają rozczarowani ręce i w żałosny sposób próbują się usprawiedliwiać – w końcu Putin ich oszukał.
W mainstreamie pojawiło się nawet określenie na sposób prowadzenia polityki przez byłą kanclerz Niemiec – to ”merkelowanie”, czyli przeczekiwanie oraz powstrzymywanie się od ostrych rozstrzygnięć. Z perspektywy czasu można stwierdzić, że Angela Merkel popełniła błąd zakładając, że można robić interesy z Putinem, zamiast próbować powstrzymać jego agresywne i neoimperialistyczne zapędy. Kanclerz była aż na 19 oficjalnych wizytach w Rosji. Ostatnia miała miejsce w sierpniu 2021 roku. Jedną z najsłynniejszych wizyt była ta z 2007 roku, która doskonale pokazuje lekceważący stosunek Putina do Angeli Merkel (ale i samych Niemiec). Była kanclerz boi się psów, wobec tego Putin specjalnie przyprowadził wielkiego czworonoga, więc spotkanie przebiegało w nerwowej atmosferze, po Merkel było widać zestresowanie, a Putin tylko szyderczo się uśmiechał.
Niemcom przede wszystkim zależało na ukończeniu gazociągu Nord Stream 2. Zapoczątkowany przez Schrödera, a kontynuowany przez Merkel, która w 2011 roku wraz z ówczesnym prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem (a także z pozostałymi europejskimi politykami) z uśmiechem na ustach odkręcała symboliczny kurek z gazem na inauguracji projektu. Kanclerz, po pierwszej wizycie w Rosji, uważała, że gazociąg zapewni bezpieczeństwo energetyczne Unii Europejskiej. W praktyce Nord Stream 2 był niczym innym jak wbiciem noża w plecy Ukrainy i Europie Środkowej, której znaczenie na mapie energetycznej zostało zmniejszone do zupełnie nieistotnych rozmiarów. Co ciekawe, prezydent Barack Obama proponował Angeli Merkel zbudowanie terminalu dla gazu skroplonego z Ameryki, jednak propozycję odrzucono.
Obecnie można mówić o otrząśnięciu się z marazmu – teraz nasi zachodni sąsiedzi dostrzegają znaczenie dywersyfikacji źródeł energii, kanclerz Scholz zapowiedział wybudowanie nowych terminali LNG, które zapewnią dostawy gazu spoza Rosji. Ponadto Niemcy mają także zwiększyć wydatki na obronność do 2% PKB i utworzyć fundusz obronny dla Bundeswehry (opiewający na 100 miliardów euro).
Niestety Niemcy oraz Austria nadal odrzucają embargo na rosyjską ropę ze względu na swoje uzależnienie od tego surowca, usprawiedliwiając się – „Ani my, ani Niemcy nie będziemy w stanie tego zrobić” – stwierdziła austriacka minister. Co ciekawe, pomijając kwestię dostaw energii, to niemiecka gospodarka wcale nie jest uzależniona od Rosji. Znacznie ważniejszym partnerem gospodarczym RFN są: Unia Europejska, Chiny i USA. Jednak, przez wzrost cen surowców w stosunku do 2020 roku, Niemcy importowały więcej z Rosji, aż o 54% w ciągu roku.
Niedawno prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełeński demonstracyjnie odmówił przyjęcia w Kijowie prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera, co zostało odebrane jako poważny afront dyplomatyczny. Należy jednak uświadomić sobie, że Niemcy same na to zapracowały przez 15 lat prowadząc taką, a nie inną politykę wobec Rosji. Ukraińcy pamiętają także o projekcie „Partnerstwo dla Modernizacji”, zakładającym zacieśnienie relacji UE z Rosją. Był on właśnie wspierany przez Steinmaiera. Zełeński chciał rozmawiać z Scholzem, bo to kanclerz podejmuje istotne decyzje w RFN, a prezydent pełni (zaledwie) funkcje reprezentacyjne.
Euro, które płynęły z Niemiec, ale także wszystkie pozostałe waluty, od kupców rosyjskich kopalin przyczyniły się do wyposażenia wojsk Putina. Stanowiska Niemiec nie zmieniła rosyjska agresja na Krym w 2014 roku, zupełnie tak, jakby nic się nie wydarzyło. Bez znaczenia dla Niemiec była także próba zabójstwa Aleksieja Nawalnego.
Ogromną ignorancją wykazał się także ostatnio prezydent Francji Emmanuel Macron, który mówił o „braterstwie” Ukraińców i Rosjan. Jego słowa wywołały oburzenie, tak skomentował je rzecznik MSZ Ukrainy Oleg Nikolenko – “Ludzie „braterscy” nie zabijają dzieci, nie strzelają do cywilów, nie gwałcą kobiet, nie okaleczają osób starszych i nie niszczą domów innych „braterskich” ludzi”. W 2014 roku rosyjscy “bracia” zajęli Krym żeby rzekomo chronić ludność rosyjskojęzyczną, ale, jak podkreślił rzecznik MSZ Ukrainy – w ciągu ośmiu lat zginęło 14 000 Ukraińców. To także ofiary Putina.
Obecnie można mówić o pewnego rodzaju przełomie, gdyż UE zdecydowała się przeznaczyć 500 milionów euro na broń dla ukraińskiej armii, chociaż według traktatów Unia nie może dofinansowywać ze swego budżetu operacji o charakterze wojskowym lub obronnym. Wyjściem z tej sytuacji okazał się pozabudżetowy Europejski Instrument na rzecz Pokoju.
Co dalej…?
Rosji będzie zależało na podtrzymaniu konfliktu w Ukrainie. Jak przewidują analitycy międzynarodowi po fazie działań wojennych, rosyjskie wojska będą stacjonować na terenie Ukrainy i rozpoczną się negocjacje dotyczące statusu okupowanych terenów i statusu całego kraju. Prawdopodobnie może powrócić projekt tzw. “Noworosji”, polegający na połączeniu samozwańczych republik z Krymem i Odessą. Nadzwyczajne męstwo Ukraińców oraz dozbrajanie ich armii przez Unię i Stany dają nadzieję na to, że tak się nie stanie i Ukrainie uda się zwyciężyć. Niestabilna sytuacja Ukrainy, kryzys uchodźczy oraz konieczność zwiększenia wydatków na bezpieczeństwo dotkną (z resztą już można o tym mówić) całą Europę, także nas.
Gdy Putin obejmował władzę mówił o wolności słowa, sumienia i mediów, o „podstawowych elementach cywilizowanego społeczeństwa, które będą gwarantowane przez państwo”. Dzisiaj, po 23 latach jego rządów wiemy, że to wszystko było farsą. Putin piął się po szczeblach KGB, wykorzystywał „służbowe” metody takie jak terror oraz wojnę do zbudowania swojej pozycji, przeprowadził czystki i wprowadził swoich ludzi z bezpieki na najwyższe stanowiska państwowe, a także stworzył z Cerkwi Prawosławnej swoją „tubę propagandową”. Obecnie ma już 69 lat, a dzięki wprowadzonym przez siebie zmianom w Konstytucji, będzie mógł rządzić do 84 roku życia. Eksperci od mowy ciała wskazują, że wiele gestów i zachowań sugeruje, iż Putin jest śmiertelnie chory. Niezależnie od tego, przez świat został uznany za zbrodniarza wojennego, który powinien zostać osądzony przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze.
Antonina Gutowska