Bal u Rafała, czyli synteza sztuk scenicznych, która łączy pokolenia

To był dopiero bal! Muzyka pełna pasji, widowiskowa choreografia i scenografia rodem z Broadway’u. Pod takim znakiem odbyły się trzy styczniowe koncerty Ralpha Kaminskiego i jego wspaniałego My Best Band In The World w Klubie Stodoła.

źródło: strona Ralpha Kaminskiego na Facebooku, https://www.facebook.com/photo/?fbid=581160360045133&set=a.256411549186684

Pamiętam, jak parę miesięcy temu ogłoszono sprzedaż biletów na trasę koncertową Ralpha Kaminskiego „Bal u Rafała”. Był to pierwszy tydzień roku akademickiego, a ja byłam na swoim pierwszym wykładzie w semestrze. Ponieważ pomysł zakupu biletów w trakcie zajęć wydawał się dosyć szalony, postanowiłam połączyć siły z moją przyjaciółką. Jej dobry refleks sprawił, że już kilka minut po rozpoczęciu sprzedaży bilety były nasze. Teraz jestem Jej za to bardzo wdzięczna.

Muzyczny spektakl w teatrze życia

Uwielbiam to uczucie, kiedy na koncercie przychodzi moment wejścia na scenę cenionego przeze mnie artysty. Jednak na Balu u Rafała towarzyszyły mi szczególne emocje. Nie był to bowiem zwykły koncert. W jego trakcie można było się poczuć się jak widz wyjątkowego spektaklu muzycznego, w którym Ralph wraz z zespołem przeprowadza nas przez rozmaitą gamę uczuć. Rozpoczęcie muzycznego show zapowiedział w patetycznym stylu bajkowy głos Piotra Fronczewskiego, niczym z Akademii Pana Kleksa. Wtedy już wszyscy wiedzieli, że będzie się działo. I działa się – magia. Minorowe melodie przeplatane żywiołowymi kawałkami wzruszały i bawiły. Taka jest właśnie twórczość Ralpha.

Z jednej strony wprowadzeni zostajemy w świat trudnych doświadczeń życiowych, jak na przykład w utworze „Małe serce”, w którym Ralph opowiada o przykrych wspomnieniach z czasów podstawówki. Z drugiej strony artysta w swojej twórczości dzieli się też sentymentalnymi chwilami pozostawiającymi ciepło na sercu. Tak jest np. w piosence „Bal u Rafała”, gdzie artysta wyśpiewuje wspomnienie o miłości, która miała boski smak pomidorów malinowych. Szczególnie intryguje mnie piosenka „Ale mi smutno”. Chociaż stanowi ona durową i skoczną melodię organową niczym z gospelu, to w rzeczywistości jest wyznaniem smutku będącego efektem niespełnionej miłości. W muzyce Kaminskiego nie brak też refleksji o przemijaniu, którą szczególnie można usłyszeć w utworach „Duchy” albo „Latka”. Sztuka Ralpha Kaminskiego odzwierciedla więc takie sytuacje życiowe, które często spotykają wielu z nas. Utożsamiając się z artystą w czasie koncertu, doznajemy wielu różnych emocji. Można to porównać do antycznego teatru greckiego, w którym widz pod wpływem oddziaływania sztuki doznaje emocjonalnego oczyszczenia.

Bal jak z bajki i w dansingowym klimacie – czyli dla każdego coś

Na szczególną uwagę zasługuje wielopokoleniowość publiczności, która zagościła na Balu u Rafała. Wśród widowni znaleźli się licealiści, studenci, dzieci z rodzicami, jak i babcie. To wszystko za sprawą wymieszania ejtisowych brzmień z czarującą bajkową atmosferą. W muzyce Ralpha Kaminskiego zdecydowanie dominuje nawiązanie do muzyki lat 80, przepełnionej rozmaitymi dźwiękami syntezatora i basu. Niewątpliwie nawiązanie do dawnych brzmień budzi sentyment wśród starszego grona odbiorców muzyki Ralpha Kaminskiego i zachęca do śledzenia muzycznych poczynań tego artysty. Wyjątkowym momentem w trakcie koncertu było wykonanie przez Ralpha razem z zespołem piosenki Ireny Santor „Już nie ma dzikich plaż”, która idealnie wpasowała się w melancholijne klimaty muzyki disco w jakich utrzymane są utwory z płyty „Bal u Rafała”.

Dla wielu widowiska sceniczne Ralpha mogą stanowić powrót do czasów dzieciństwa. Cały bal jest zbudowany w bardzo bajkowej konwencji. Od gwiaździsto – księżycowej scenografii, poprzez gustowne cekinowe stroje, aż po kolorowe konfetti. Poza tym, całe widowisko jest wręcz idealne, jak z bajki. Ogromne wrażenie robi w szczególności specjalna choreografia opanowana do perfekcji przez wszystkich artystów występujących na scenie. Elementy taneczne niezwykle wzmacniały muzyczny przekaz oraz uwydatniały charyzmę sceniczną, jak również zdolności taneczne i aktorskie Ralpha i całej ekipy My Best Band In The World.

Ikona polskiej muzyki

Czasami w wolnych chwilach zastanawiam się jakich polskich artystów za kilkadziesiąt lat świat będzie nazywać ikoną polskiej sceny albo o których z nich powstaną następne filmy dokumentalne będące wyrazem uznania dla ich dorobku kulturalnego. Myślę, że niewątpliwe do tego grona zaliczyć można właśnie Ralpha Kaminskiego. Jego twórczość jest nieoczywista i wyjątkowa, co artysta udowadnia na wszystkich czterech wydanych albumach: „Morze” (2016), „Młodość” (2019), „Kora” (2021) oraz „Bal u Rafała” (2022). Uważam, że ze względu na wyjątkowy talent i wdzięk, Ralpha już teraz możemy nazwać ikoną polskiej muzyki. Chociaż sam Ralph, prawdopodobnie wolałby określenie „legenda”, tak jak śpiewa to w jednej ze swoich piosenek: „lecz mnie nazywać będą kiedyś legendami”. Nie mam cienia wątpliwości, że tak właśnie będzie.  

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s