Erasmus – jak nie dać się pokonać?

Wiele osób jest zainteresowanych wyjazdem na Erasmusa i zastanawia się, jak poradzić sobie ze wszystkimi przeszkodami, które mogą stanąć na drodze. Właśnie wyjechałam na Erasmusa do Florencji i wszystko Wam wyjaśnię.

Wiele osób chciałoby wyjechać na Erasmusa, jednak (i jest to, patrząc z perspektywy czasu, obawa całkowicie uzasadniona) boją się  formalności z nim związanych i ogólnie radzenia sobie z nim. Wyjechałam niedawno i chciałabym się dzielić swoimi doświadczeniami, bo wiem, że mogą one komuś pomóc. O ile doświadczenia praktycznego cały czas nabywam i  będę je relacjonować na bieżąco w nadchodzących artykułach, o tyle doświadczenie formalne mam już bardzo duże, więc zwłaszcza jeśli zaczynasz przygodę z Erasmusem, może się ono okazać przydatne.

Chciałabym na początku opisać, jak wygląda cała ta procedura. Na Erasmusa masz okazję aplikować tak naprawdę już na pierwszym roku, wówczas wyjedziesz na drugim (tę opcję wybrał mój znajomy z roku), jednakże tutaj może być więcej zachodu przez wzgląd na fakt, że w trakcie rekrutacji pierwszy rok nie jest jeszcze ukończony. Ja będę wypowiadać się z perspektywy osoby, która aplikowała, będąc na drugim roku, zatem pierwszy (z którego średnia była brana pod uwagę) rok, jak i  semestr drugiego roku miałam całkowicie zaliczony. 

Mniej więcej na początku roku kalendarzowego przychodzi mail z dziekanatu z informacją o Erasmusie, w którym znajdziesz spis uczelni oraz to, jakie języki są wymagane. Już tutaj mam dla Ciebie pierwszą radę – pomyśl, w jakim języku chcesz studiować i dokładnie wypytaj swojego koordynatora, bo czasem przy językach są małe kruczki. Na przykład uczelnia w Portugalii, gdzie chciałam aplikować, wymagała tylko angielskiego B2, zaś na rozmowie rekrutacyjnej dowiedziałam się, że przedmioty są tylko po portugalsku – którego chociażby podstaw trudno nauczyć się w rok). Dokładnie zbadaj sprawę języków, a jeśli okaże się, że będziesz studiować w języku, który znasz słabiej – zacznij wzmożoną naukę. Może być i tak, że przed wyjazdem będziesz musiał przejść rozmowę rekrutacyjną w innym języku – nie jest ona trudna, ale znowu – ucz się go.

Sprawdź też, czy Twoja uczelnia nie wymaga certyfikatów językowych; czasem wystarczy (tak było u mnie) test  wykonywany na europejskiej platformie OLS. Są to internetowe testy poziomujące. Aby  go zrobić, trzeba założyć tam konto, używając maila studenckiego. Składa się on przede wszystkim z testu wyboru, czasem jest do odsłuchania krótkie nagranie i zadanie do niego, czasem krótki tekst z również załączonym pytaniem. Wraz z numerem polecenia wzrasta poziom trudności. Gdy zrobisz test, możesz wygenerować certyfikat, który potem dostarczysz do BWZ-u, a także zdarza się, że do właśnie uczelni zagranicznej. Jeśli za pierwszym razem nie poszło Ci najlepiej, nie martw się – zawsze możesz zrobić go drugi raz.

Kolejną kwestią, jeśli decydujesz się wyjechać na trzecim roku, jest Twój licencjat. Nie wiem co prawda, jak wygląda to w przypadku wyjazdów całorocznych, gdyż wyjechałam tylko na semestr letni, jednakże ważne jest, abyś przed wyjazdem znalazł promotora i wszystko z nim dokładnie ustalił, aby potem nie trzeba było się o to martwić.

Będąc przy temacie zdawania na studiach – polecam upewnić się, jak zaliczysz przedmioty całoroczne i zawczasu porozmawiaj o tym z wykładowcami. Jedni umówią się na zaliczenie esejem, inni podeślą literaturę do zaliczenia, jeszcze inni poproszą Cię o udział w zajęciach online – najwcześniej, jak tylko się da, dowiedz się, aby uniknąć późniejszych nieprzyjemności.

Co się tyczy ogólnie zdawania przedmiotów – zdaj wszystko na macierzystej uczelni, gdyż na Erasmusa możesz pojechać tylko z jednym niezaliczonym przedmiotem, a już jeden niezdany przedmiot przysporzy Ci kolejnych trudności – będziesz musiał uzyskać zgodę koordynatora, aby móc wyjechać. Wyświadcz sobie przysługę i zdaj wszystko od razu.

Kiedy już przejdziesz (po uprzednim dostarczeniu wszystkich dokumentów potrzebnych do rekrutacji) rozmowę rekrutacyjną i wiesz, że jedziesz, możesz powoli zacząć przygotowania. Niezależnie, czy wyruszasz za pół roku czy za rok, w obu przypadkach zaczynają się schody, przez które spróbuję pomóc Ci przejść. Są one takie same  bez względu na to, kiedy wyjeżdzasz, jednak w przypadku wyjazdu na semestr zimowy trzeba będzie działać szybciej – formalności zaczną się prawdopodobnie już na przełomie maja i czerwca, zależnie od Twojej uczelni.

Po zakończonej sukcesem rekrutacji skontaktuje się z Tobą BWZ – Biuro Współpracy z Zagranicą, wysyłając webinaria. Z góry uprzedzę – nie przeraź się, bo one bywają nie zawsze jasne. BWZ wysyła nominację do uczelni, na której będziesz studiować, i tutaj moja ogromna rada – upewnij się, czy BWZ wysłało nominację tam, gdzie trzeba. Czasem uniwersytety mają osobne sekretariaty dla różnych wydziałów i jeśli widzisz, że np. kontaktuje się z Tobą twoja uczelnia, ale wydział prawa (a Ty będziesz pobierać nauki humanistyczne) – poinformuj o tym bezzwłocznie BWZ i zagraniczny sekretariat. Takie rzeczy się zdarzają i dla własnego spokoju ducha warto o tym pamiętać. Uczelnia powinna poinformować Cię o wszystkich terminach.

Gdy one nadejdą, czeka Cię najtrudniejsze formalne zadanie – wypełnianie dokumentów, ale nie martw się – każdy sobie z nią w końcu poradził – ty też dasz radę, a ja Ci pomogę. Musisz przede wszystkim uświadomić sobie, że będziesz działać dwutorowo – twoją powinnością będzie rozpracować zarówno Learning Agreement u USOS-ie, jak i Learning Agreement na Twojej uczelni. Dowiedz się od koordynatora bądź uczelni lub od ich obojga. Te jednostki są od tego, aby Ci pomóc, więc jeśli masz jakiekolwiek pytania – pytaj, póki nie dostaniesz odpowiedzi. To nie jest przyjemne, ale warte tego trudu. Dotarcie do informacji, które przedmioty półroczne zostaną zastąpione na uczelni zagranicznej i co powpisywać w te tabele, nie jest łatwe. Nie przejmuj się, że wypełnienie ich zajmie chwilę – każdy przez to przechodził. Spróbuj także dowiedzieć się, jakimi przedmiotami możesz zastąpić zajęcia ze swojej uczelni. Czasem (i tak było w moim przypadku) dotarcie do listy przedmiotów jest bardzo nieoczywiste. Dociekaj w tym celu w swoim zagranicznym sekretariacie – nie odpuszczaj, dopóki nie otrzymasz odpowiedzi. Nie zawsze możesz otrzymać odpowiedz od razu – polecam wówczas dzwonić do skutku. 

Warto także zasięgnąć informacji, czy Learning Agreement na Twojej uczelni jest „klasyczne” – papierowe (tak było u mnie) czy też elektroniczne. W przypadku papierowego, potem dostarczasz podpisane przez Ciebie, koordynatora i uczelnię zagraniczną; w przypadku elektronicznego jest podobnie, jednak działasz na płaszczyźnie wirtualnej, jednak w razie wątpliwości pamiętaj – BWZ oraz koordynator są po to, aby Ci pomóc – pytaj, aż uzyskasz odpowiedź. Gdy wszystko będzie zrobione w systemie, poproś koordynatora, by zatwierdził Learning Agreement z USOS-a, podpisane przez wszystkie strony – będzie potrzebne przy podpisywaniu umowy stypendialnej.

W międzyczasie będziesz także zbierać podpisy i stemple do innych dokumentów, których wymaga twoja uczelnia – tutaj każda wymaga czego innego, Twoja powie Ci, czego sobie życzą. Jest to uciążliwe, ale do przejścia, pamiętaj tylko, by nie zwlekać z tym na ostatnią chwilę – czasem wypełnianie dokumentów trochę trwa i ma się dużo wątpliwości. Jeśli czegoś nie jesteś pewien, to jak zwykle – pytaj. Pytaj do skutku.

Gdy już wszystko wyślesz, dostaniesz Acceptance Letter, potwierdzenie, że zostałeś przyjęty na uczelnię zagraniczną. Zgromadź potrzebne dokumenty, by podpisać umowę stypendialną, na webinarach i stronie BWZ znajdziesz informację, co będzie Ci potrzebne. Nie zapomnij też o rejestracji na uczelni zagranicznej, o tym poinformuje Twój sekretariat za granicą. Procedury są różne; tak samo jak z zapisami na zajęcia i egzaminy – musisz trzymać rękę na pulsie.

Jeśli chodzi o przebrnięcie przez formalności, to w zasadzie finisz, moja ogólna rada to wytrwale pytać i nie dać się zestresować – to wszystko jest do zrobienia.

Teraz czas na kwestie czysto techniczne. Można mieć różną sytuację finansową, ale warto wiedzieć o jednej, niestety brutalnej rzeczy – stypendium, które w zależności od kraju oscyluje w granicach 500-600 euro (najczęściej jest to 550 euro), nie pokryje miesięcznych kosztów życia. Wskazane jest zatroszczyć się o jakieś oszczędności, gdyż często nie pokrywa ono nawet miesięcznego kosztu wynajmu pokoju (o mieszkaniu nawet już nie wspomnę). Zadbaj o finanse! Czasem zdarza się, że dostępny jest akademik, ale jest to rzadkość i lepiej mieć od razu świadomość, że dodatkowe wsparcie finansowe może okazać się niezbędne.

Poruszając kwestię lokum – doradziłabym szukać go jak najszybciej, bo znalezienie pokoju nie jest najłatwiejsze, a po drodze łatwo zostać oszukanym – wie o tym każdy, kto szukał lokum na Erasmusa. Oczywiście jest dużo opcji, aby wybrnąć z sytuacji – są na Facebooku różne grupy skupiające Polaków oraz obcokrajowców, gdzie można znaleźć zarówno współlokatorów, jak i oferty wynajmu pokojów i mieszkań. Jest to możliwe, jednakże zwłaszcza jeśli decydujesz się (tak jak ja) jechać samemu, bez żadnych znajomych – bądź bardzo wyczulony na oszustwa. Zawsze wymagaj umowy najmu, żeby był dokument poświadczający płatność, nie wierz w dziwne argumenty np. „mieszkanie jest na sprzedaż i nie mogę podpisać umowy najmu bo jest w urzędzie zarejestrowane jako na sprzedaż” (spotkałam się z tym). Bądź czujny jak żuraw. Może zdarzyć się też tak, że nie uda Ci się znaleźć mieszkania przed wyjazdem, ale nie przejmuj się. W takiej sytuacji ważne jest znalezienie taniego motelu albo hostelu – np. na 10 nocy, aby szukać pokoju już na miejscu; wbrew pozorom będzie to łatwiejsze chociażby ze względu na fakt, że taki pokój możesz obejrzeć na żywo. Istotne jest, abyś, jeśli nie znasz języka, miał kogoś, kto go zna – będzie to ważne przy rozmowach o pokój, jak i przy podpisywaniu umowy. Pamiętaj – upewnij się, że rozumiesz wszystko przed jej podpisaniem.

Również Twoją czujność powinny wzmóc ogłoszenia, w których pokój do wynajęcia znajduje się w bardzo dobrej lokalizacji, a cena za miesiąc jest podejrzanie niska – najczęściej są to oszustwa i trzeba mieć się na baczności. Trzeba mieć na uwagę przeciętną cenę wynajmu pokoju, przeglądając ogłoszenia.

Na koniec ostatnia rada – zwłaszcza jeśli nie masz pokoju, bądź w mieście chociaż tydzień przed rozpoczęciem zajęć (warto w tym celu poszukać jakiegoś niedrogiego hostelu), aby móc poszukać lokum i ogólnie zorientować się, „co i jak”. Będzie też wówczas chwila, aby dopełnić formalności po przyjeździe – najczęściej to zalegalizowanie pobytu, ewentualnie sprawy techniczne – zdarza się, że trzeba się udać, do sekretariatu, aby wypełnił Letter of Confirmation – będzie on potrzebny przy rozliczaniu się ze stypendium po powrocie.

Jeśli potrzebujesz zaczerpnąć wiedzy innych erasmusów, poczytaj erasmusowe blogi – w Internecie znajdziesz ich bardzo wiele, a na nich przydatne wskazówki od osób, które przeszły już tą drogą – warto skorzystać z ich doświadczenia. Również tutaj już wkrótce pojawią się następne artykuły o moim nowym życiu we Florencji. Chciałabym się dzielić swoimi doświadczeniami i wrażeniami.

Mam nadzieję, że to, co powiedziałam pokrzepi Cię w twoich erasmusowych zmaganiach. Pamiętaj, że jedziesz tam, aby się bawić i korzystać z życia, a o chwilowych niedogodnościach szybko zapomnisz, gdy zobaczysz, jak cudownie jest wyjechać i posmakować życia za granicą.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s